29.04.2019

Kaliś na Event Wielkanocny X3

Ptaszki świecą, słonko ćwierka, a chmurki aż strach pomyśleć. Nic innego jak tylko Wielkanoc w moim chorym łbe! Wiosna daje o sobie znać, jak tylko może! Młoda trawa, żonkile pałętają się pod nogami, wszędzie sadzonki i pochowane gdzieniegdzie jajka chcą przypominać o... Właściwie o czym? Że zając zrobił nam psikusa czy że już za pasem lany poniedziałek, podczas którego Bogowie wiedzą, co innym strzela do łbów?
Oblać kogoś wodą? Niee, po co?! Wrzućmy go do rzeki! Cudny pomysł! Oh tak!
Szczególnie cudna w tym okresie jest oczywiście Środa Popielcowa! Cuudnie! Zgliszczami z jakichś palm zakrapianych wodą święconą chcą posypać mi łeb! Nie mają co robić, phi.
Z koszyczkiem wypełnionym po brzegi pisankami i resztą święconki ruszyłem do swojej jaskini. Głupia tradycja. Bo nic tak nie upamiętni zmartwychwstania, jak wydurnianie się! Nie ma co! Kolorowe jajeczka to taki cudowny sposób na pokazanie Bóstwom pokory i szacunku! Ooh, jak dobrze, że nie jestem jednym z Nich, bo taką bym im imprezę załatwił na tej Ziemii za błazenadę, jaką tu sobą reprezentują, że nie tylko z palemek zostałyby zgliszcza.
Mech zbierał w sobie wilgoć, która została jeszcze po ostatnim deszczyku, a że ten cały pokraczny system i reszta znajduje się w górach, praktycznie na każdym kamyczku mogłem spotkać zieloną maziaję, przez którą miałem ochotę rzucić się na każdego cholernego zajączka, który zdecydował się przebiec mi drogę.
Czy w kwietniu one czuły się jakoś, nie wiem, nietykalne!? Na jakiej niby podstawie!?
Zdenerwowany wlazłem do swojego domku, gdzie czekał na mnie Sergiś z cieplutką meliską i mój nowy nabytek. Ignaś był małym, ciekawskim i mega upierdliwym rysiem, który wszędzie wpychał dziób i tylko by wszystko drapał. Denerwowałby mnie bardziej, gdyby nie fakt, że i tak wypiłem jakiś 'specjalny napar' od Sergiusza. Pewnie już dawno byłbym na 'red'. Rzuciłem wiklinowy wytwór stworzony tylko na potrzeby tego idiotycznego święta w bok, gdzie zajął się już nim mój kochany nowy koleżka, wywlekając z niego święconkę. Trzeba go wychować, bo tylko by grzebał tam, gdzie nie trzeba. Gadowi już mieszał w herbatkach. Prawie się oćpał! Jeszcze kiedy indziej próbował wdrapać się na gałąź, na której śpi ten łuskowaty szlauch. Nie był zadowolony.


Żonkile, wiosna, zając, palma, koszyk, mech, lany poniedziałek, młoda trawa, jajko, pisanki, zmartwychwstanie, tradycja, sadzonki, święconka x2 (znalazłam dwa razy!), woda święcona, środa popielcowa!





To sie nie liczy do fabuły Kalisia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz