Nie miałam innego wyboru niż zaufać mojej towarzyszce, tak jak ona zaufała wcześniej mi. Skinęłam więc twierdząco głową. Wadera uśmiechnęła się. Chwyciła mnie za rękę i ruszyłyśmy w tylko Ziyow znanym kierunku. Po drodze wpadł na nas jakiś Basior. Nie powiem dość urokliwy jak na człowieka. Nie wiele rozumiałam z rozmowy jaką toczył z Ziyow, ale co chwilę powtarzało się jedno słowo, które najwidoczniej było imieniem. A mianowicie "Lyn". Obawiałam się odezwać więc stałam i czekałam, aż skończy się dość chaotyczna, sądząc po tonacji i gestykulacji rozmowa. Postanowiłam przyjrzeć się nieco sobie, w porównaniu z ścianą byłam raczej wysoka, na pewno wyższa niż jako wilk, na oko jakieś 165cm. Miałam smukłą sylwetkę. Nie posiadałam skrzydeł, czego było mi szkoda. Ubrana byłam w spodenki i koszulkę w szarych kolorach. Na bluzce miałam namalowane niebieskie pióro. Oczywiście na szyi wisiał mój amulet.
Właśnie! Ciekawe czy działają tu moje zdolności- pomyślałam i wróciłam wzrokiem do rozmówców. Lyn patrzył na mnie zalotnie, a Ziyow zabijała go wzrokiem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że powinnam coś powiedzieć. Cokolwiek.-Em... Jestem Stormy? - nie wpadłam na nic innego. Basior zaśmiał się, coś odpowiedział, a następnie przeszedł obok mnie. Po drodze poczochrał mi sierść na głowie przez co się troche naelektryzowała. Ziyow pokręciła z niedowierzaniem głową i złapała mnie za rękę. Poszłyśmy dalej. Od spotkania Lyna towarzyszy mi jakieś dziwne, nie znane dotąd uczucie.
<Ziyow?>
Podejrzewam, że rozumiesz o czym rozmawialiście. Podzielisz się tym z swojej perspektywy?
PS. "Lyn" z Duńskiego znaczy "Piorun"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz