Odkąd tutaj trafiłem i objąłem obowiązki watahy, zdołałem poznać wiele osób... Niedawno nawet doszła nowa członkini.. wilki podpowiedziały mi, że nazywa się Makrela. Zapoznałem się też z czerwonowłosą Kają, czy starszą ode mnie Kiarą. Dziwne mi to jest, że w watasze zapoznałem się z wieloma waderami, lecz z basiorów udało mi się poznać Ambrosa. Oczywiście niezaprzeczalnie jedynym moim największym odkryciem w tej watasze jest Reiko, z którą zaczynałem codzienne obowiązki czujki dziennej. Dzisiaj postanowiliśmy się rozdzielić. Reiko poszła patrolować łąki, ja zaś objąłem teren leśny. Akurat wiał lekki wiatr, rozbijał się między drzewami, śląc mi pod nos wiele zapachów - Najintensywniejszą wonią była sierść przestraszonego jelenia. Przed kimś uciekał. Nie byłem głodny, więc szybko tę myśl wcisnąłem między kartki..
Poza tym byłem zbyt ogarnięty lenistwem, aby rzucić się za jakąś zwierzyną, a też nie będę nikomu przeszkadzać w posiłku, aby prosić o poczęstunek. Gdy chciałem przejść przez głęboki jar, wspiąłem się po trawiastym stoku, aż ujrzałem świeże ślady krwawej posoki, które zaznaczyły się na leśnej ściółce drobnymi kropelkami.
~ Aha, polowanie udane?- pomyślałem przelotnie.
Podążyłem za szkarłatnymi śladami i doprowadziły mnie na kolejny trop, związany z obcym wilczym zapachem. Czyżby kłusownik nie z tej watahy?
Okazało się, że trup jelenia nie był daleko, a przy rogatym, okrwawionym truchle, raczyło się dwóch basiorów nie z tej watahy.
- Nie pomyliło się wam coś? - przywitałem się szorstko, a ci poderwali szybko głowy.
Jeden wydawał się starszy, a jego pobrudzony juchą pysk szpeciła blizna, a obok niego nieco młodszy i mocno umięśniony. Oboje mieli szare futra.
- Jakiś problem? - zapytał ten starszy - Za kogo ty się uważasz, żeby przerywać nam posiłek?
- Ja? - odparłem, postępując krok do przodu - Powiem ci kim jestem. Waszym koszmarem, gorszym od poborcy podatkowego ze skarbówki, a teraz zabierajcie się stąd!
- Sam nam nie dasz rady - rzekł młodszy.
- Sam nie, ale ze mną na pewno już tak.
<Ktoś? Ktoś chce stoczyć walkę u mego boku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz