Dość zmęczony powróciłem do swojej jaskini. Słońce powoli zachodziło z widnokręgu, zaciemniając całe niebo. Spokojnym krokiem kierowałem się w stronę domu. Korzystałem z ciepłego wieczoru. Jutro czekał mnie w końcu kolejny dzień ciężkiej pracy. Przed samym wejściem do jaskini przeciągnąłem się nieznacznie. Czas na sen.
***
O samym poranku wyruszyłem na polowanie. Wczorajszego wieczoru nie jadłem wiele, tym samym, motywowany głodem natychmiast przystąpiłem do tropienia. Węch nie zawiódł mnie po raz kolejny. Dość szybko udało mi się wytropić zająca. Złapanie go okazało się nawet nietrudne. Zajęta podgryzaniem kępki trawa ofiara nie zauważyła, kiedy zbliżyłem się na tyle, aby pochwycić ją w szczęki. Skróciłem szybko cierpienia zająca. Zająłem się pośpiesznie posiłkiem, mrucząc pod nosem podziękowania naturze za ofiarowanie mi łatwego posiłku.
Po śniadaniu skierowałem kroki w stronę biblioteki. Czekał mnie kolejny dzień ciężkiej pracy. Dobrze jednak wspominałem wszystkie spędzone tam momenty. Poznałem wielu wspaniałych ludzi oraz przeczytałem wiele ciekawych książek. Nim się obejrzałem, znalazłem się pod znajomym gmachem wśród stęchłego zapachu starych tomisk. Zerknąłem przelotnie na listę zadań do zrobienia. Przejechałem po niej wzrokiem, szybko kodując czynności, jakie musiałem dzisiaj wykonać. Zacząłem od układania na pólkach oddanych książek. Praca dość żmudna - snułem się pomiędzy regałami, szukając odpowiednich miejsc. Zajęło mi to dłuższą chwilę, a samą czynność przerwał mi dźwięk kroków. Odłożyłem ostatnią z powieści i ruszyłem na powitanie gościa. Już z daleka dostrzegłem znajomą sylwetkę.
- Cześć, Solara - przywitałem się, podchodząc bliżej. - Czego szukasz?
- Stwierdziłam, że skoro przeczytałam książkę o gatunkach zwierząt to czas na rośliny - odpowiedziała, rozglądając się po regałach.
- I nie szukasz na odpowiedniej półce - stwierdziłem, a uśmiech mimowolnie powędrował ku górze.
Wilczyca zaśmiała się serdecznie. Ja zaś odwróciłem się, w celu odnalezienia poszukiwanego przed Solarę tomu. Po upewnieniu się, iż książka jest odpowiednia, zaprowadziłem towarzyszkę do mojego pulpitu, gdzie szybko odnotowałem pozycję w wypożyczonych. Zerknąłem na listę. Wilczyca była dzisiaj pierwszym gościem.
- Co planujesz robić dzisiaj? - zapytała Solara, kierując się w stronę wyjścia.
- Nic szczególnego - odparłem. - Co powiesz na spacer?
Wadera najwyraźniej ucieszyła się z mojej propozycji. Umówiliśmy się więc na wieczór. Sam wróciłem do dalszej pracy. Odkurzyłem znajome mi okładki, wskazałem kilku interesantom odpowiednie regały oraz uzupełniłem katalog wypożyczonych książek.
Nastała w końcu wyczekiwana godzina. Spokojnym krokiem ruszyłem w stronę miejsca spotkania. Solara, pomimo tego, iż dzisiaj spóźniony nie byłem, już na mnie czekała.
- Przejdziemy się nad rzekę? - zaproponowałem, wskazując łbem kierunek. Wilczyca przytaknęła i w akompaniamencie przyjacielskiej rozmowy przespacerowaliśmy się nad znajomy nam strumień. Wieczorem zdawał się być znacznie piękniejszy niż zwykle.
- Jak minął ci dzień? - zapytałem, kładąc się na lekko wilgotnym brzegu. Wadera przysiadła się obok.
<Solara?>
***
O samym poranku wyruszyłem na polowanie. Wczorajszego wieczoru nie jadłem wiele, tym samym, motywowany głodem natychmiast przystąpiłem do tropienia. Węch nie zawiódł mnie po raz kolejny. Dość szybko udało mi się wytropić zająca. Złapanie go okazało się nawet nietrudne. Zajęta podgryzaniem kępki trawa ofiara nie zauważyła, kiedy zbliżyłem się na tyle, aby pochwycić ją w szczęki. Skróciłem szybko cierpienia zająca. Zająłem się pośpiesznie posiłkiem, mrucząc pod nosem podziękowania naturze za ofiarowanie mi łatwego posiłku.
Po śniadaniu skierowałem kroki w stronę biblioteki. Czekał mnie kolejny dzień ciężkiej pracy. Dobrze jednak wspominałem wszystkie spędzone tam momenty. Poznałem wielu wspaniałych ludzi oraz przeczytałem wiele ciekawych książek. Nim się obejrzałem, znalazłem się pod znajomym gmachem wśród stęchłego zapachu starych tomisk. Zerknąłem przelotnie na listę zadań do zrobienia. Przejechałem po niej wzrokiem, szybko kodując czynności, jakie musiałem dzisiaj wykonać. Zacząłem od układania na pólkach oddanych książek. Praca dość żmudna - snułem się pomiędzy regałami, szukając odpowiednich miejsc. Zajęło mi to dłuższą chwilę, a samą czynność przerwał mi dźwięk kroków. Odłożyłem ostatnią z powieści i ruszyłem na powitanie gościa. Już z daleka dostrzegłem znajomą sylwetkę.
- Cześć, Solara - przywitałem się, podchodząc bliżej. - Czego szukasz?
- Stwierdziłam, że skoro przeczytałam książkę o gatunkach zwierząt to czas na rośliny - odpowiedziała, rozglądając się po regałach.
- I nie szukasz na odpowiedniej półce - stwierdziłem, a uśmiech mimowolnie powędrował ku górze.
Wilczyca zaśmiała się serdecznie. Ja zaś odwróciłem się, w celu odnalezienia poszukiwanego przed Solarę tomu. Po upewnieniu się, iż książka jest odpowiednia, zaprowadziłem towarzyszkę do mojego pulpitu, gdzie szybko odnotowałem pozycję w wypożyczonych. Zerknąłem na listę. Wilczyca była dzisiaj pierwszym gościem.
- Co planujesz robić dzisiaj? - zapytała Solara, kierując się w stronę wyjścia.
- Nic szczególnego - odparłem. - Co powiesz na spacer?
Wadera najwyraźniej ucieszyła się z mojej propozycji. Umówiliśmy się więc na wieczór. Sam wróciłem do dalszej pracy. Odkurzyłem znajome mi okładki, wskazałem kilku interesantom odpowiednie regały oraz uzupełniłem katalog wypożyczonych książek.
Nastała w końcu wyczekiwana godzina. Spokojnym krokiem ruszyłem w stronę miejsca spotkania. Solara, pomimo tego, iż dzisiaj spóźniony nie byłem, już na mnie czekała.
- Przejdziemy się nad rzekę? - zaproponowałem, wskazując łbem kierunek. Wilczyca przytaknęła i w akompaniamencie przyjacielskiej rozmowy przespacerowaliśmy się nad znajomy nam strumień. Wieczorem zdawał się być znacznie piękniejszy niż zwykle.
- Jak minął ci dzień? - zapytałem, kładąc się na lekko wilgotnym brzegu. Wadera przysiadła się obok.
<Solara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz