23.10.2020

Od Tsuri'ego do Eve

 Najpierw jej świadomość znika, po czym pojawia się i mówi że musi mieć amulet. A ja w tym czasie nie mam zielonego pojęcia co się tak właściwie dzieje. Zlustrowałem ją wzrokiem, po czym westchnąłem powoli, wydobywając z siebie prawie całe powietrze, tym samym analizując co właściwie zaszło. Nie miałem jakiejś szczególnej ochoty wchodzić w jej duchowe sprawy. Dla mnie to co się tu działo już przerastało moje aktualne oczekiwania. W końcu kiwnąłem głową, zamykając oczy. 
- No dobra - podrapałem się za uchem - Aktualnie przeszliśmy prawie całą watahę, połowę drogi porwani przez prąd wodny. - W mojej głowie zaczęła pojawiać się mapa terenów, z kilkoma białymi lukami tam, gdzie jeszcze nie byłem. Eve cierpliwie czekała, aż mój mózg przetworzy wszystkie posiadane przeze mnie informacje - No dobra. Najłatwiej byłoby czekać na handlarzy magicznymi przedmiotami, ale to może zająć jakiś miesiąc. Można też iść do takich krasnoludów żeby zrobili na zamówienie, ale to za daleko. W sklepiku aktualnie raczej nic takiego nie znajdziesz. - Przez chwilę była cisza przerywana jedynie szumem spadającej wody i wiatru. 
- Może poprosić dusze? - spytała, unosząc wzrok
- By ci znalazły? 
- Zginęło tutaj wiele stworzeń. Poza tym, przed nami żyło wiele pokoleń. Kiedyś na pewno ktoś tu zginął posiadając na sobie amulet, czy coś.... 
- Zaraz. Skoro możesz prosić dusze o takie rzeczy, to równie dobrze można by w ten sposób sprawdzić wiele tajemnic tych terenów. Poza tym -zamyśliłem się. Mój mózg zaczął przetwarzać wszelkie możliwości, nie koniecznie te najlepsze- Ej, w sumie jesteśmy teraz niewidzialni, nie? Wiesz ile moglibyśmy teraz zrobić? - Wadera spojrzała na mnie, unosząc brwi 
- Chyba zbyt wiele wolnego czasu, nawet w kryzysowej sytuacji, doprowadza cię do stanu w którym zbyt bardzo odpływasz 
- Przepraszam - mruknąłem, patrząc wzrokiem gdzieś w bok. 
- Odpoczniemy trochę i możemy ruszać na poszukiwania. Najbardziej skore do pomocy dusze pewnie będą koło tych bardziej czystych miejsc, typu stare drzewo
- Podniebne ścieżki? Ruiny?.... Lignum? 
- Albo rzeczka z duszami - odpowiedziała, kiwając z potwierdzeniem głową. 
- Tylko teraz pytanie - położyłem się na zimnych, wilgotnych kamieniach, obrośniętych nieco mchem - Gdy już po odpoczynku będziemy chcieli ruszyć dalej, co zrobimy z tymi upierdliwymi ptaszyskami? 

<Eve?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz