21.10.2020

Od Demoness do Aidena

Gdy dołączyłam do watahy postanowiłam odnaleźć brata. Musiałam mu tyle opowiedzieć. Wiele działo się przez te lata, ale przede wszystkim zmienił mi się kolor sierści i zmieniłam imię po tym co się stało, gdy pozabijałam tych ludzi. Znalazłam go siedzącego na skraju jeziora. Podeszłam do niego i zagadnęłam.
- Cześć, Aiden pamiętasz mnie?- zapytałam go uśmiechając się do niego tak samo jak za pierwszych paru miesięcy życia.
- Nie, spotkałem cię kiedyś?- zapytał i napiął mięśnie.
- Tak, ale sporo się od tego czasu zmieniłam ostatni raz, gdy cię widziałeś to uciekałeś w głąb lasu przed ludźmi, a ja zostałam schwytana w sieć.- odpowiedziałam
- Skąd wiesz co się stało z moją rodziną- warknął.
- Ja wiem o tobie więcej niż ktokolwiek inny, znałam cię od początku, od urodzenia- mówiłam dalej spokojnym tonem głosu cały czas patrząc mu w oczy.
- Nie wierzę nie może być moja siostra nie żyje, a poza tym byłem jednym czarnym wilkiem z rodziny- powiedział.
- Tak, ale jak już mówiłam zmieniłam się o 180 stopni. Nie nazywam się już Anais, bo jestem inna. Uwolniłam się zabijając tych, którzy mnie porwali i potrafię rzeczy straszne, po tym co zrobiłam zmieniłam imię na Demoness- odpowiedziałam.
- Ale to nie wyjaśnia, dlaczego masz czarne futro, moja siostra miała szaro-białe- warknął.
- Przed zabiciem ludzi moje futro było faktycznie popielate, ale gdy ich zabiajałam zmieniłam się w demona i po powrocie do własnego ciała juz moje futro było jakie jest teraz- odpowiedziałam.
- Zaraz zaraz ty się zmieniasz w demona- wykrzyknął.
- Tak, ale to nie jest teraz najważniejsze. Przemyśl proszę to wszystko i spotkajmy się tutaj jutro w południe- mówiąc to odeszłam zostawiając mojego brata sam na sam z jego myślami.
***Nazajutrz***
Wstałam i pierwsze co zobaczyłam to jasne światło słońca. Wyszłam na zewnątrz chłodne jesienne powietrze przyniósł do mnie wiatr, a wraz z nim zapach zwierzyny. Uśmiechnęłam się mimowolnie i moje oczy zmieniły kolor na wściekle niebieski, zaraz jednak się opanowałam i zaczęłam węszyć tuż przy ziemi. Był to średniej wielkości zająć, pewnie tegoroczny podsunął mi mój rozum. Parę sekund później zwisał martwy z mojego pyska. Zjadłam go pośpiesznie i oblizałam się z zadowoleniem. Moja straszniejsza natura próbowała dojść do głosu jednak uświadomiłam jej, że nie muszę jej uwalniać za każdym razem, gdy idę coś zabić. Zajęłam się różnymi rzeczami i nie zauważyłam, gdy wybiło południe. Gdy uświadomiłam sobie ten błąd zmieniłam się w demona pozwalając by wypełniła mnie ta niesamowita siła. Głos w mojej głowie znów się odezwał idziemy coś zabić zapytał. Nie ale potrzebuje twojej pomocy odpowiedziałam. Gnałam już po chwili z prędkością niedostępna dla innego wilka. Zanim jednak dobiegłam do jeziora, zmieniłam się z powrotem w swoją zwykłą wersję. Aidena już siedział na skraju jeziora, gdy mnie zauważył.
- Spóźniłam się- powiedział cierpko.
- Dobra dobra- odpowiedziałam.
- No więc...- powiedział nagląco.
- Czy mi wierzysz?- zapytałam.
<Aiden?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz