20.10.2020

Od Fluffiego do Nuty

 Był to zwykły dzień, kiedy Fluffy spał sobie na półce skalnej w swojej jaskini. Poprzednia noc go ostro wykończyła, gdyż razem z kilkoma innymi wilkami spędził całą noc w bibliotece, poszukując książki o magicznych stworzeniach, którą Shira gdzieś zapodziała. Obudziło go jego burczenie w brzuchu. Wstał i podszedł do półki z zapasami po coś do jedzenia. Były tam różne owoce i zioła. Nie było jednak pożywnego mięsa. Udał się więc do rzek pajęczych, żeby zapolować na coś małego. Zobaczył kilka królików biegających po leśnych ścieżkach,  sarny czające się w trafie i dziwne istoty skaczące po skałach. Nie miał jednak ochoty na gonitwę i wolał coś prostszego do złapania. Wszedł więc do płytkiej, delikatnie płynącej rzeki. Złapał kilka ryb, a następnie sobie je zjadł. Potem położył się na skale i zaczął się suszyć. Po powrocie miał zamiar wrócić w spanko, gdyż nie do końca się wyspał. Jednak nie było mu to pisane. Na ścianie jaskini wisiał przyklejony liścik.


"Witam. Byłam u ciebie, ale nie zastałam cię w środku. Prosiłabym cię, żebyś przyrządził miksturę na kaszel, gdyż ja muszę udać się do brunatnego lasu. Nie będzie mnie do jutra, a mikstura jest potrzebna do wieczora. Gotowy napar zostaw na półce w sklepie wonny".


Basior popatrzył smutno na liścik i postanowił od razu wziąć się do pracy. Nie był może jakimś mega dobrym alchemikiem, ale na lekarstwach się znał. Udał się więc do biblioteki po książkę z przepisami, a następnie do ogrodów pałacowych po potrzebne zioła. Gdy wyciągnął łapkę po kwiaty, usłyszał szelest i kichnięcie. Odwrócił się i zobaczył rudą, puszystą kulkę buszującą w krzaczkach.



<Nuta?> ~Proszę, Nutka. Jest pierwsze opowiadanie ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz