29.01.2021

Od Tsumi do Vespre

Bogowie, w co ja się wpakowałam? Patrzenie na zirytowaną Zahirę, u której aktualnie wirowały emocje, miałam ochotę uciec i schować się pod ten zakurzony dywan w schowku. Kark i nasada skrzydeł dalej mnie bolały po próbie zagarnięcie Vespre do środka, a potem jeszcze szukanie Rose. Nadwyrężyłam sobie mięśnie i kości, do tego brak czasu by stworzyć jakąś chociażby najprostszą maść na rozluźnienie. Do tego stres. Nienawidzę stresu, w jakiejkolwiek postaci by on nie był. Od razu tej uporczywy ból głowy. Gdyby nie moje jasne futro, pewnie można by zobaczyć kilka siwych włosów na karku. Wracając do tego, co się działo w teraźniejszości. Wiedziałam, że od samej Rose opieprzu nie dostanę. Czekali na mnie jeszcze Arietes i Tamashi. Byłam tego całkowicie pewna. I ich kazania. Z racji, iż moje łapy nadal się trzęsły, zwinęłam je pod siebie, zmieniając się w biały bochenek chleba, jeszcze bardziej sprawiając wrażenie zwykłej pomniejszej istoty śmiertelnika. A nade mną, niczym jedno z bóstw gniewu, chodziła rozdrażniona Zahira, której oczy świeciły się żywo. W końcu stanęła przede mną, zatrzymując się w połowie swojego obchodu.
- Czyj to był pomysł? - spytała najpierw, spokojnym, ale twardym tonem. Ruszyłam nerwowo ogonem - Chociaż w sumie, nie ważne czyj. Obydwoje wykazaliście się zadziwiającą głupotą, łamiąc przepisy. Jedno zaproponowało, a drugie się zgodziło, przez co obydwoje naraziliście się na niebezpieczeństwo. I gdybyście jeszcze nie byli tego świadomi, mogłabym to zrozumieć, ale dobrze pamiętam, że byłaś na zgromadzeniu i znając cię na pewno zaraz potem podzieliłaś się tym z Vespre, więc oboje o tym wiedzieliście. Szukanie ziół zaraz po nałożeniu zakazu. - mruknęła pod nosem, zaraz potem milknąc. Nie jestem pewna czy skończyła, czy po prostu zastanawia się co mi jeszcze wypomnieć. Najpewniej drugą część o dbaniu o swoje bezpieczeństwo i więcej wyrzutów, zrobi swojemu synowi. Samica wzięła głęboki oddech, dając mi znać żebym odeszła. Zdezorientowana wzięłam w pysk wcześniej zostawiony koszyk, i zdezorientowana wytruchtałam na nadal mało stabilnych łapach z pokoju. Moje zaskoczenie nie trwało długo, ponieważ zaraz za drzwiami stali moi dwaj opiekunowie. Doskonale wyczuwałam ich zirytowaną aurę, nawet z większej odległości. Teraz zacznie się bura o odpowiedzialności jako osoba władająca. No, i po części to co mówiła Zahira. Poszłam pierwsza, a zaraz za mną Arietes i Tamashi, dokładnie wiercąc mi wzrokiem dziurę w plecach. Chwilę potem minęliśmy Fluffy'ego który popatrzył na mnie z ukosa, nie specjalnie się odzywając. No tak, wszyscy przebywający w pałacu wiedzą. Gdy zobaczyłam Vespre na dole schodów, próbującego się jeszcze pozbyć błota zza pazurów, chciałam spytać czy się dobrze czuje, ale jakoś nie specjalnie mogłam sobie na to pozwolić, zważywszy na i tak wielką irytację opiekunów. Gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy, dałam mu tylko znak miną i uszami, że raczej ma bardziej przesrane u Zahiry niż ja (a przynajmniej w kwestii bury) i poszłam posłusznie dalej, wchodząc na kolejne schody.

<Vespre? nie specjalnie wiedziałam jak to opisać>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz