31.01.2021

Nashi cd. Antilia

-To nic wielkiego- powiedziałam i uśmiechnęłam się szczerze, choć słabo. Skrzydlata wadera podeszła do mnie by lepiej mi się przyjrzeć. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie wyglądałam najlepiej, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Z jakiegoś powodu nasze tereny przestały być tak przyjazne, jak kiedyś. Coraz częściej znajdowałam padlinę, a co gorsza zwierzęta te były tylko zabite, nic poza tym. Nawet nie odważyłam się ich tknąć, nie miałam pewności, czy nie zostały zatrute, a z tego co mi wiadomo, takie znaleziska to od pewnego czasu nie rzadkość. Zwierzęta stawały się agresywniejsze i bardziej płochliwe, a zwłaszcza niedaleko Brunatnego Lasu. W prawdzie w samym lesie, na chwilę obecną zabroniono nam polować, ale nadal jego okolice to dobre miejsce na złapanie choćby sarny. Wracając jednak do teraźniejszości, Antilia praktycznie się zbytnio nie zmieniła od naszego pierwszego spotkania. Poprawił się jej wygląd, wyglądała już na zdecydowanie silniejszą i chociaż codzienne obowiązki są męczące, nie widziałam po niej już tego samego zmęczenia, które ciągnęło się za nią jak cień, w trakcie naszego pierwszego spotkania.  Niezmiernie mnie to cieszyło.  Wadera wprowadziła mnie do środka i poleciła bym usiadła. na stoliczku studziły się zioła, które przed chwilą zalała wrzątkiem. Antilia z początku niepewnie dotknęła mnie łapą, a gdy nie wyraziłam sprzeciwu, zabrała się za dokładne oglądanie moich ranach. Syknęłam cicho z bólu, gdy dotknęła zadrapania na moim karku. Mocno oberwałam, ale mówi się trudno, miałam ważniejsze rzeczy do zrobienia niż przejmowanie się kilkoma zadrapaniami.
-Powiesz, co Ci się stało?- spytała poważnie nie odrywając jednak wzroku od owego miejsca. Westchnęłam cicho i szybko starałam się ułożyć myśli w sensowną i zrozumiałą całość.
-Od kilku dni w powietrzu wyczuwam specyficzną aurę.- zaczęłam- wiesz, że ze zwierzyną jest coś nie tak, prawda? Głównie przy Brunatnym Lesie. - zamilkłam na chwilę po czym spytałam - Bardzo byś się zdziwiła, gdybym Ci powiedziała, że to Zając mnie tak urządził? - Wilczyca momentalnie się oderwała od swojego zajęcia.
-Zając? -Spytała zdziwiona - to mi wygląda na pazury pumy. - stwierdziła, po czym wpatrywała się w moje oczy. Nie dało się z nich wyczytać nic oprócz powagi i zmęczenia. Mówiłam całkowicie poważnie.
-Na początku myślałam, że to zwykły szarak, jakich wiele w górach szpiczastych- powiedziałam, a wilczyca słuchając mnie dalej podeszła do półki z jakimiś ziołami, po czym wróciła z zieloną mazią i zaczęła ją wklepywać w moje rany, a ja kontynuowałam - jak się okazało po dłuższej gonitwie był on jednak bardziej inteligentny. Wiesz... normalnie to ja zaganiam zwierzynę w zasadzkę, a tu się okazało, że to on mnie w takową zwabił. Myślałam, że po "zagonieniu" go-zrobiłam cudzysłów łapami- w kotlinę to mi nie ucieknie i słusznie, tylko, że to nie on miał uciekać. Bo jak się okazało kilka sekund później, był to jakiś zmiennokształtny, który już po chwili zmienił się w pumę. - powiedziałam, na co wadera zrobiła minę "To wiele tłumaczy"- pominę tu opis walki, którą ostatecznie wygrałam z boską pomocą, gdyż kamień zwalił się pumie na głowę. Mam coś o wiele ciekawszego i ważniejszego- powiedziałam i wyciągnęłam z niewielkiej skórzanej torby, przypiętej do mojego pasa, 2 z 8 fiolek z czarnym i gęstym płynem, które miałam.- To jest najprawdopodobniej krew - powiedziałam, a Antilia przypatrywała się cieczy. - lecz tu nie koniec niespodzianek, bowiem, przypadkiem ochlapałam tym kartkę papieru, a na niej nagle namalowała się mapa Gór Spiczastych, a co najważniejsze jest na niej zaznaczona jaskinia z nie do końca zbadanym przez watahę tunelem. Jestem pewna, że to coś znaczy. Może być niebezpiecznie, dlatego nie mogę Cię prosić o pomoc, ale chcę, żebyś wiedziała, że to tam udam się już za dwa, może trzy dni. -powiedziałam poważnie patrząc się na wilczycę. Siedziałyśmy przez chwilę w nieco niezręcznej ciszy. A ja starałam się wyczytać coś z oczy wilczycy.

<Antilio?>
Zapraszam na przygodę ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz