18.06.2017
Od Vissa do Judy
- Nie znam ich, ale może chodźmy do Reda... czy jak mu tam. - rzekłem obojętnie.
- Zgoda. - odparła wadera. Spojrzałem się na nią porozumiewawczo. Trzeba jakoś zejść.
- Poczekaj na dole, poradzę sobie. - rzekłem z delikatnym uśmieszkiem na twarzy. Judy zleciała z wysokiej góry. Ja zaś widząc jak nisko już jest, stworzyłem gwiezdną ścieżkę po drugiej stronie góry. Prowadziła przez cały obszar, którego Judy nie mogła raczej zauważyć. Zrobiłem tak celowo, gdyż nie chciałem obcym pokazywać swoich umiejętności. Być może kiedyś wykorzysta tą wiedzę przeciwko mnie... Dlatego dyskretnie, ale mimo wszystko błyskawicznie zszedłem z góry. A raczej... zbiegłem. Będąc już na dole chrząknąłem, chcąc by stojąca przede mną wadera usłyszała mnie.
- Jesteś... - zorientowała się.
- W rzeczy samej. - odparłem spokojnie wysyłając waderze pytające spojrzenie. Moje oczy mówiły same za siebie : ,,Którędy?".
- W tą stronę. Za mną. - rzekła Judy. W miarę pokornie ruszyłem za nią. Po kilkunastu minutach drogi, idąca przodem wadera niemal zderzyła się z szarym wilkiem o czerwonej grzywie. Wilk wyglądał na... nietrzeźwego.
<Judy?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz