16.06.2017

Od Shante do Kogoś

Jaka piękna wydawała mi się okolica. Przemieżałam tereny mojej nowej watahy gdy nagle dotarłam do wodospadu. Był śliczny. Woda przepięknie pluskała, więc bez większych skrupułów wskoczyłam do niej. Była miło ciepła. Nagle ujrzałam krzak. W pewnej chwili ten poruszył się, a ja z początku myślałam, że to jakiś zając. Kiedy owy krzak przestał się ruszać od razu zaczął się ruszać następny i następny i następny i w końcu wszystkie przestały się ruszać. Szczerze mnie to zaniepokoiło, ale starałam się tym nie przejmować i odprężyć. Myślałam o potworach, które mogłyby wyskoczyć zza krzaka, bo nie da się nie słyszeć o tutejszych potworach. Wszędzie o nich głośno. Jednak to nie wydarzyło się.
Dobrze, że potrafię się przemieniać - pomyślałam
Usłyszałam tupot wilczych łap, a więc troszeczkę się rozluźniłam, ale zaraz od razu z powrotem się spięłam, bo jakby nie patrzeć nikt mnie tu jeszcze nie zna. Zobaczyłam wilczą sylwetkę przedzierającą się do mnie przez krzaki. Zanurzyłam się w wodzie praktycznie odruchowo. Po chwili ujrzałam dość dużego i, jak na wilka, całkiem ładnego basiora.
- Kim... kim jesteś? - zapytałam
< Basiorze? Kim jesteś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz