Pomyślałam chwilę.
- Alpha. Trzeba iść do Lii.
- Lia to alpha?
- Tak. - mruknęłam. - Wszystkich przyjmuje. Ciebie też przyjmie. Najprawdopodobniej. Potem można iść do Reda, jeżeli chcesz się upić, albo co. Ewentualnie pogadać. Kręci się wokół Luny. Mogę cię poznać z Hazaki, chociaż jest prawie taka sama jak Red. Tak nawiasem mówiąc, kiedyś wyskoczył w powietrze ze spadochronem z mięsa. Nic mu się nie stało. Głupi to ma zawsze szczęście. Radzę trzymać się z dala od gór, bo tam można spotkać winegry, a w zakazanych miejscach....
- ... chwila, co to winegry? - zapytał wchodząc mi w zdanie.
- Takie potwory. - mruknęłam. - zabójczo szybkie i zwinne. Mogą cię zatruć.
- Aha...
- Mamy 3 pary, i parę wilków miłości, oraz szczeniaki. Zabójców to tutaj aż za dość.
- A ty jesteś... - zapytał nie pewnie.
- Sprzedaję w sklepiku. Ostatnio zostały dodane nowe tereny, i lubię sobie pochodzić.
- Uf.... - odetchnął z ulgą. Zignorowałam to.
- Dobra, jesteśmy przed królestwem wolności.
- Em... przed nami są wodospady, i jakieś skały.
- To patrz do góry. - mruknęłam. Basior postąpił jak powiedziałam, i się skrzywił.
- Wysoko.
- No, to powodzenia. Dzisiaj Lia powinna być na górze. Po lewej jest ścieżka. Idziesz do góry, i czekasz.
- A ty...
- A ja tam polecę.
- Nie masz skrzydeł.
- No i co z tego. - mruknęłam, i zmieniłam się w toksyczną chmurę, i poleciałam do góry.
***
Potem dwadzieścia minut czekania, aż Vis tutaj trafi, a potem 10, gdy poszedł do Alphy. Gdy wyszedł, popatrzyłam na niego z uśmiechem.
- Przyjęty. - stwierdziłam.
- Tak, przyjęty. - mruknął.
- No, to idziemy do Reda, czy do Mel po jakieś zioła? I tak pewnie na mnie przypada obowiązek oprowadzenia Cię, i wytłumaczenia co i jak. - odparłam.
< Vis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz