Dołączenie do Watahy
Był rześki poranek. Obudziłem się na drzewie co było dziwne bo niby jak ja tam wlazłem? Zastanawiałem się jak zejść ale nie musiałem się długo zastanawiać. Bo rozległ się za mną szelest liści i huk sowi. Nienawidziłem tych stworzeń a przy okazji sie ich bałem dlatego spadłem z drzewa i chyba sobie coś zrobiłem. Nie wiem co ale bolała mnie przednia łapa i ogon...
W tedy usłyszałem głos
- Nic ci się nie stało? - odwróciłem głowę i zobaczyłem fioletową wilczycę. Szła ku mnie i się lekko uśmiechała
- Nie nic- odparłem.
- Aha. To fajnie. Jak się nazywasz? Ja jestem Lania
- Ah... ja to Kanis...
- ładne imię. Skąd jesteś? Nie poznaję Cię. W naszej watasze cię nie ma...
- Bo nie jestem z tąd. Powiedz mi... czy to normalne, że obudziłem się na drzewie i nic nie pamiętam?
- Owszem. Pewnie cię tu przeniosły feniksy.
- Aha... to trochę dziwne.
- No wiem.- Powiedziała Lania i uśmiechneła się. - Chcesz do nas dołączyć?- spytała
- Nie wiem.... może..
- Jak tak to musisz uważać na przyszłą Alphe. Ma na imię Lia. Mnie o mało co nie zagryzła a raczej udusiła... no ale chyba ty nie musisz się jej obawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz