Wyszedłem zza krzaków i spojrzałem na wadery stojące przed mną. Widać było w oczach Lil lekkie zdenerwowanie. Spojrzałem po kolei na każdą, która stała naprzeciwko mnie. Dwie twarze rozpoznawałem, ale tej ostatniej sobie nie przypominałem...
- Kim jesteś? - warknąłem patrząc gniewnym wzrokiem na nową.
- Em... Jeszcze nie należę do tej watahy - lekko się przeraziła.
- Co tu robisz? - mruknąłem ponownie przemierzając ją wzrokiem.
- Anakin przestań - powiedziała jedna z wader.
Przewróciłem oczami i odszedłem od nich.
***
Stanąłem nad klifem i przyglądałem się w rozpienione fale. Można było dostrzec urok tego miejsca... Spoglądając tam przypomniałem sobie piosenkę, którą rodzice wspólnie śpiewali...
Spuściłem lekko głowę... Brakowało mi ich mimo, że nie było tego po mnie widać. Życie szczeniaka bez rodziców jest trudne...
- Czy kiedyś wrócicie? - szepnąłem z łzami w oczach patrząc na morze.
Słysząc czyjeż kroki, otarłem łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz