31.08.2016

Od Anakina CD Luna


Dzisiaj całkowicie oddałem się pracy. Stałem niedaleko jaskini Alfy, żeby czasami nikt jej nie zaatakował. Stojąc tak i przysłuchując się melodiom granym przez wiatr, nuciłem sobie pewną piosenkę...
Tsa, śpiewanie to moja pasja, mimo, że jej nie ujawniam... Cóż, miałem szczęście, że odziedziczyłem ten dar po rodzicach. Szkoda, że nie żyją. Mogliby mnie czegoś nauczyć.
***
Po skończonej warcie postanowiłem przejść się jeszcze na mój ulubiony klif. Stając przed nim zacząłem rozmyślać nad wszystkim  co się wydarzyło w tej watasze... Poznałem Lię w której szczerze mówiąc zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Wiem, że i tak moje zauroczenie pójdzie na marne, bo kocha innego... No, ale cóż zrobić? Tak już bywa. Życie nigdy nie jest takie kolorowe jak może Ci się wydawać. Ja podczas ucieczki z ledwo żywą matką na plecach wpadłem w grupkę basiorów, które dobiły moją matkę. Mnie samego zaczęli torturować i znęcać się nade mną, przez co utraciłem wzrok w prawym oku... Tak jak wcześniej mówiłem - życie, to nie bajka, którą opowiadali nam rodzice przed spaniem. Nie wiem jak byś się starał, zawsze, ale to zawsze jest pod górkę. Miłe momenty zdarzają się gdy kogoś poznasz... zakochasz się... ale to też jest rzadkością w moim wykonaniu. Przecież sam mój wygląd odstrasza większość wilków, a co dopiero rozmowa...
- Kim jesteś? - z namysłu wyrwał mnie liryczny głos jakiejś wadery. Odwróciłem się i spojrzałem w oczy czarnej wadery.
- Jestem stąd - powiedziałem krótko, a wadera podeszła bliżej.
- Jak się nazywasz? - zapytała siadając niedaleko.
- Anakin, a ty? - przychyliłem głowę w jej stronę.
- Nazywam się Luna - powiedziała również spoglądając na mnie.
<Luna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz