30.03.2021

Lyn, cd Wichna

 -Odsuń się. Nie chcę Cię ochlapać -powiedziałem przyglądając się zbiornikowi. Dostanie się na dno, nie będzie trudne. Gorzej będzie się wychodziło, gdyż najniższa półka skalna, o którą mógłbym się złapać była około pół metra nad powierzchnią wody. Wilczyca odskoczyła na wyżej położoną skalną platformę, a ja skupiłem swoją energię na tym, by utrzymywać wodę w stanie ciekłym, to jest pobieraniu wody z non stop powstającego lodu i oddawaniu jej do zbiornika. Już po kilku sekundach wskoczyłem do studni nieźle przy tym rozchlapując wodę. Gdy tylko znalazłem się pod powierzchnią wody pozwoliłem zamarznąć tafli, aby po chwili się od niej odbić i skierować się niżej, w kierunku źródła światła.  Cały czas skupiając się na pilnowaniu, by woda była wodą, powoli płynąłem głębiej i głębiej, aż dotarłem do świecącego przedmiotu. Przyjrzałem mu się dokładnie. Było to coś na kształt szkatułki, a raczej pozytywki, która była otwarta. Kiedyś widziałem podobne w moim poprzednim wymiarze. Ta była jednak na swój sposób wyjątkowa, bowiem działała pod wodą. Figurka "tańcząca" w środku przedstawiała wilki. Czarnego i białego , które obracały się razem. Wewnątrz, na wieczku, znajdował się świecący na złoto grawerunek. Prawdopodobnie były to jakieś runy, albo zaklęcie. Niewiele skupiając się na tym po prostu zamknąłem pozytywkę. Złapałem ją  za pomocą telekinezy i odpychając się od dna zacząłem wypływać w kierunku powierzchni. Gdy w końcu zbliżyłem się do lodowej tafli zacząłem ją rozmrażać. Wzbudziłem wodę w ruch obrotowy i wytwarzając przy tym silny prąd wystrzeliłem się nim na powierzchnię. Zaczepiłem się pazurami w ścianie, po czym odstawiłem pozytywkę pod łapami wadery, która spoglądała na mnie z góry. Sapałem zmęczony przez chwilę, po czym wdrapałem się na górę i stanąłem jakiś metr od Wichny. Gdy wilczyca otworzyła pozytywkę uwalniając tym samym muzykę, ta zaczęła ponownie uwalniać światło z napisu. 

Nagle jakaś siła wstrząsnęła ziemią, przez co sufit zaczął się kruszyć i spore stalaktyty, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi zaczęły spadać. Wypełniła mnie adrenalina, Wichna zatrzasnęła pozytywkę i szukała wyjścia odskakując ode mnie kilka metrów dalej. Półki skalne zaczęły się osuwać pod wpływem uderzających w nie odłamków skalnych. Zasypało niemal wszystkie wyjścia, a sam ledwie uniknąłem zmiażdżenia przez jedną ze skał. W powstałym zamieszaniu straciłem Wichnę na dłuży moment z oczu i kierując się instynktownie w górę, znalazłem waderę dopiero stojąc kilka metrów wyżej i dalej od niej. Zauważyłem, że nie miała dokąd uciekać. Wilczyca utknęła na niewielkiej skalnej półce odcięta od reszty drogi. Jedynym plusem jej połozenia było to, że skała, na której stoi wytrzymała by uderzenie stalaktytu. Dostrzegłem ów skalną formację, która mógła w każdej chwili na nią runąć. Wichna była poza zasięgiem mojej mocy, nie mogłem jej pomóc z miejsca, w którym stałem, a sama wadera byłą bezbronna i zmieszana. Gdy nasze oczy złapały nawet nie sekundowy kontakt wyczytałem z nich strach. Niespełna sekundę po tym dostrzegłem, że stalaktyt się bardziej ukruszył i już za moment na pewno runie na ziemię. Niewiele myśląc wziąłem taki rozbieg, na jaki pozwalało mi moje miejsce pobytu i zeskoczyłem do wadery, która się skuliła przy samej ścianie widząc wszystko. Nie zdążyłem porządnie wylądować, zakryłem wilczycę własnym ciałem i w ostatnim momencie stworzyłem nad nami lodową, skośną kopułę, na którą z impetem spadł stalaktyt.

<Wichna?>

Bardzo nas poturbowało? Co to za pozytywka i co miało wpływ na to trzęsienie ziemi? Pozdrawiam i przepraszam za zwłokę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz