20.02.2021

Od Vespre c.d Tsumi

Mama zgromiła mnie wzrokiem. Usiadłem, kuląc ogon oraz kładąc uszy w wyrazie uległości. Nawet bez żadnych słów wiedziałem, jak zdenerwowana była Zahira. Chciałbym mieć to już za sobą, myślałem zestresowany.
– Czy zdajesz sobie sprawę, że to co zrobiłeś razem z Tsumi było nieodpowiedzialne? – zaczęła. – Nieodpowiedzialne to za lekko powiedziane. Wasza głupota mogła spowodować, że któreś z was mogłoby skończyć tak, jak ta zwierzyna. Tsumi zapewne powiedziała ci, że las będzie objęty nadzorem, więc oboje pewnie wiedzieliście jakie to niebezpieczeństwo. Nawet jeśli ty tego nie zaproponowałeś, to wykazałeś się kompletnym brakiem rozumu, że się na to zgodziłeś. Tym bardziej, jeśli to jednak ty zaproponowałeś ten spacerek. Nie wiemy co grasuje w tym lesie, jeśli by wam się coś stało nie wiedzielibyśmy nawet gdzie jesteście. Myślisz, że przyjemnym dla matki byłoby znalezienie ciała swojego syna i jego przyjaciółki? – mówiła ciągiem.
Patrzyłem w dół, nie będąc w stanie spojrzeć matce w twarz. Ściśnięte gardło dawało wrażenie, że gdybym teraz się odezwał, najpewniej załamałby mi się głos. Milczałem, słuchając mamy.
Westchnęła ciężko, jakby chcąc się uspokoić.
– Więc? Czemu tak nagle wróciliście z lasu? – zapytała już spokojniejszym głosem.
Chwila ciszy. Musiałem się zastanowić zanim cokolwiek powiedziałem, bo byłem zbyt przejęty wcześniejszym krzykiem.
– Odebrało Ci języka? – pośpieszyła zniecierpliwiona.
– …Był tam basior – wydukałem z trudem, nie wiedząc od czego zacząć. – Zaatakował mnie. – Wymruczałem.
– Ktoś z watahy? – Jej głos się zmienił.
Pokręciłem głową.
– On… Chyba mamę zna – powiedziałem niepewnie.
Cisza. Czekałem na odpowiedź, jednak ona nie nastąpiła. Spojrzałem niepewnie na matkę. Patrzyła na mnie oczami, z których całkowicie wyparowała złość. Na jej miejsce wstąpił… strach? Serce zabiło mi mocniej. Czułem, jakby stało się coś nie dobrego. Jakbym popełnił błąd, że wpadłem na tego basiora.
– Masz zakaz wychodzenia z pałacu – powiedziała szybko, idąc pośpiesznie w stronę wyjścia z pomieszczenia. – Całkowity.
– Ale. – Mamy już nie było.
Wstałem niepewnie, zdezorientowany nagłą zmianą Zahiry. Coś naprawdę tu nie grało, a ja nie miałem zbyt dobrych przeczuć. Wychyliłem głowę z pomieszczenia. Ani śladu po matce. Jeżeli mnie zostawiła, to znaczyło że chyba mogłem już pójść do Tsumi? Niepewnie ruszyłem w stronę kwatery waderki.
 
<Tsumi? Następne opowiadanie daj do Zahiry bo mi bardziej pasuje>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz