16.09.2019

Od Stormy cd. Cyana

Oprowadziłam Cyana po wszystkich terenach watahy. Na samym końcu udaliśmy się do Wodospadu Księżyca. Przyznam, że to moje ulubione miejsce na terenach watahy. Daje spokój ducha, który jest mi ostatnio potrzebny. Jeszcze nie widzieliśmy wodospadu, ale można było usłyszeć już delikatny szum wody.
 – Miejsce, które zaraz zobaczysz jest moim ulubionym. mam nadzieję, że tobie też przypadnie do gustu – zwróciłam się do basiora. Ten niepewnie przytaknął. Już kilka sekund później naszym oczom ukazał się wodospad z krystalicznie czystą wodą. Unosiła się nad nią delikatna, srebrna mgiełka.
 – Pięknie tu, prawda? – spytałam. Widziałam lekki podziw na pysku Cyana, co bardzo mnie cieszyło. Powoli ruszyliśmy dalej...
                                                                                                                                                           ***Jakiś czas później – po rozmowie Cyana z Alfą***

Cierpliwie czekałam na Basiora, który rozmawiał z Alfą. "Mam nadzieję, że go przyjmie. Cyan jest bardzo miły, cichy i spokojny. Nie będzie sprawiał problemów. Przynajmniej mam takie wrażenia po dniu spędzonym razem..."
W końcu niewielki basior wyszedł.
 – I jak? Przyjęto cię? Jakie masz stanowisko? – spytałam z nadzieją.
 – Szaman – odpowiedział tylko swoim cichym głosikiem, ale to wystarczyło. Pożegnałam się i powiedziałam:
 – Do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się tylko i odleciałam do mojej jaskini. Zadowolona z siebie zasnęłam...
Obudziły mnie szmery. Zerwałam się z łóżka jak poparzona. Rozejrzałam się po pokoju. Zapaliłam światło i zerknęłam za okno. Stały tam Cienie, ze swoim przywódcą
 – Do.... zzzobaczenia... – powiedziały i zniknęły. Przerażona zerknęłam na bransoletkę od Vi. Kryształ miał już niebieską barwę, ale to mnie nie martwiło. Zauważyłam na nim małe, czarne pęknięcie.
 – Obawiam się, że Vi mi już nie pomoże...
Ruszyłam do mojego schowka. Z najgłębszych zakamarków wygrzebałam półtorej sakiewki różnorodnych kamieni szlachetnych i półszlachetnych. Do tego miałam koszyk pełen suszonych ziół. Włożyłam sakiewki do koszyka z ziołami i chwyciłam go w zęby. Wyleciałam z domu. Szybko zaleciałam na pewną łąkę. Zebrałam trochę fluorescencyjnych kwiatów i wplotłam je w moją sierść i w koszyk. W ten sposób świeciłam w ciemności i może odstraszałam cienie... może...
Leciałam do Cyana. Może on będzie wiedział, co zrobić.


<Cyan? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz