5.08.2021

Od Vili do Kennego

- Wiem, że są coraz bliżej... Też to czuję. - powiedziałam do basiora, widząc że z jego łapą nie jest najlepiej.
- Jak to? Jakim cudem potrafisz to co potrafią magowie? - zapytał w lekkim szoku Kenny.
- Naprawdę? Jestem prawie, że Królową Śmierci i Mroku po moim ojcu, który jeszcze nie tak dawno miał najpotężniejsze zdolności względem Najstraszniejszych Żywiołów na naszym świecie. Kto wie czy nie w innych światach... - zapadła cisza. Zaśmiałam się nagle, bo nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała tłumaczyć swoje zdolności w taki sposób, z jakże wielką grozą komukolwiek. Mimo, że całość zabrzmiała jak jeden wielki spektakl zarówno ja, jak i Kenny wiedzieliśmy, że zbliżają się do nas dziwne byty, które nie są przyjaźnie nastawione. Wiedziałam po co idą. Wiedziałam, że musimy je jakoś odpędzić, ale z łapą Kennego nie będzie to zbyt proste. Nieopodal nas zauważyłam wielką jamę. Kenny kończąc się śmiać opadł z zawstydzania i nieśmiałości jaka dotknęła go chwilowo, zanim zorientował się, że rozmawia z Córką Mroku.

- Musimy się schować Kenny. Nie dojdziemy w ciemności do bezpiecznych terenów Watahy, a ja nie będę ryzykować podróżą z Tobą na plecach przez ciemne lasy i kręte ścieżki, bo nie wybaczę sobie, jeśli mojemu sojusznikowi coś się stanie.- powiedziałam i bez zastanowienia pomogłam Kennemu doczłapać się do jaskini. Była naprawdę wielka i przestronna, widać było, że starczy dla nas bez problemu miejsca i jeszcze będę mogła coś tutaj przywlec na prowiant przez noc.
- Musisz tutaj zaczekać Kenny.
- Co? Gdzie idziesz? Nie możesz wyjść sama... - powiedział próbując wstać z kamiennej posadzi w głębi jaskini.
- Zaraz za jaskinią słychać dość duże zwierzę. Przyda nam się na noc jako jedzenie. Muszę też dostać się do bajorka które jest za rogiem. Daj mi pięć minut, nie będę się guzdrać. - powiedziałam szybko wybiegając z jaskini. Za sobą widziałam tylko Kennego, który znowu próbował usadzić się na posadzce.

Wróciłam dosłownie po pięciu minutach z zapasem wody, ale musiałam wrócić jeszcze raz za jaskinie i dotargać ogromną sarnę do jamy. Była dość ciężka ale z użyciem Magii nie było problemów.
- Jak to zrobiłaś? - zapytał Kenny podnosząc się do siadu.
- Przecież nie jest aż tak wielka. Mam wiele więcej umiejętności i zdolności niż Ci się wydaje. I także jestem Magiem, ale troszkę mroczniejszym, niż możesz zrozumieć. - odparłam.

Spojrzeliśmy w wejście do jaskini i zobaczyliśmy, że zbliża się wichura. Nie mając czym zatkać wejścia wyjrzałam lekko ponad jaskinie. To był błąd.
- Kenny, jeśli wichura się rozpęta możliwe że głazy, które tutaj są zasypia nam wyjście. Są naprawdę duże i obszerne. Zdaje się że jesteśmy w jamie pod wielką, naprawdę wielką góra kamienia z ruchomymi odłamkami...

W tej samej sekundzie poczułam przypływ energii, która szybko i niebezpieczne zbliżała się do Kennego. Basior nie świadomy do końca mojej podstawy wstał i już pytając został osaczony moja bariera ochronną.
- Przy mnie nie odważą się zrobić Ci krzywdy. - powiedziałam.
- Bariera może naprawdę Cię wykończyć.- powiedział zmartwiony basior.
- Bariera nie wykorzystuje mojej energii. Jestem modyfikacją Kenny. Mogłabym nie spać i nie jeść kilka dni, a moje moce nie zmienią się ani trochę.
- To fascynujące. - rzucił Kenny chlipiąc wodę z drewnianej michy.

Czując pustkę i spokój odwołałam barierę. Jednak kiedy wstałam byt postanowił nam dokuczyć i czując silne fronty znad skały nagle nasze wyjście zostało zasypane. Jeden wielki łomot i trzask odbijających się od siebie głazów i kamieni. Świetnie. Jesteśmy w pułapce.
- Co teraz Vila? - zapytał Kenny z bladym jak ściana wyrazem twarzy.
- Spokojnie. Coś wymyślimy... Na razie nie mamy zbyt wiele sił, ale kiedy wichura ustanie na pewno damy radę coś zdziałać. Zostało nam małe okienko między głazami na górze wyjścia. Sprawdzę ja pogoda. - powiedziałam i pomaszerowałam w stronę luki. Wdrapałam się na skały które zniszczyły się na skutek uderzenia i wystawiłam pysk przez szczelinę. Ledwo połowa pyska mieściła się w dziurze. Zerkając tam, widziałam jedynie błyski i grzmoty. Rozpętała się ogromną burza i wichura.
- Musimy tu posiedzieć trochę dłużej. - odparłam. - Pogoda naprawdę szaleje...

Basior zerknął na mnie i...


>Kenny? Myślę że teraz możemy rozwinąć trochę opka, żeby nie było nudno ;3<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz