Mając w pysku resztki złapanego posiłku usiadłem na skraju rzeczki i przepijają orzeźwiającą wodą jedzenie zamyśliłem się. Zastanawiając się gdzie dziś można byłoby udać się i wygrzać na słońcu doszło do mnie, że jest idealna pogoda na medytację. W końcu letnie wieczory mają w sobie piękny klimat i można zapuścić się w bardziej dalekie i niebezpieczne tereny, bo nie od razu robi się tak ciemno. Tak też zrobiłem. Kiedy zapadł wieczór udałem się w głąb lasu, w którym jeszcze nie byłem i szedłem tak dłuższy czas. Po kilkunastu minutach las skończył się i zobaczyłem przed sobą ogromną skarpę, z której pięknie widać było zachodzące słońce. Wiedziałem już gdzie spędzę noc. Lubiłem spać poza domem i podróżować. To całkiem fajna sprawa zostać na dłużej gdzieś, gdzie nie wie się gdzie dokładnie się jest i po prostu zapaść w sen, ale oczywiście czujny. Medytowałem całkiem sporo, bo kiedy skończyłem moim oczom ukazała się gwiezdna noc spowiła spokojem i delikatnym, ciepłym wiatrem. Nie dość że wieczory są moją ulubioną pora dnia, to te, które mają w sobie najlepsza aurę zdarzają się zdecydowanie za rzadko... Rozmyślając nad kolejnym dniem i tym co przyniesie mi jutro na moje powieki napadł sen, który dość szybki objął mnie swoimi ramionami.
Na szczęście tego wieczoru sny były przyjemne, a noc naprawdę spokojna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz