9.08.2021

Od Tsumi do Vespre

 Minęło trochę czasu od wcześniejszych zdarzeń. Albo raczej na tyle dużo, by zostać dorosłym szczeniakiem. Znaczy. Nie. To brzmi głupio. Po prostu wejść w wiek dorosły. Aktualnie jedyne co się bardziej zmieniło to fakt, iż wywalono na mnie te obowiązki, które do tej pory były na osobach z rady, bo byłam za młoda by to ogarnąć. Ah, wracaj do mnie wieku w którym było ci wszystko przebaczone! Ale wracając. Po tym, jak bogowie postanowili powybijać kilka półbogów, robiliśmy mały dil z sąsiadującą watahą... klanem? Która była do nas przyjaźnie nastawiona. Chociaż wracając do tych bogów, to po cholerę się wtryniali na te tereny? To nie są moje bożki! Nie zaakceptuję ich, nie ma mowy. Jedynym prawilnym jest Las. Ten to przynajmniej chociaż klimat jakiś ma, a nie to co tamci. Phe, podróby udające że są fajne. Ale o czym ja to...? Ah, no tak. 
- Um, przepraszam...? - usłyszałam nieznajomy głos, dochodzący gdzieś zza mnie. Odwróciłam głowę. Jakiś random stał na korytarzu, wychodząc z drzwi prowadzących do innej części pałacu. Jako iż tu był, oznaczało że ktoś go w puścił. A to znów oznaczało... że to ten ktoś, na kogo czekałam. 
- O, właśnie szłam cię szukać. Jesteś tym szamanem od Bryzy, prawda? Czy tam medykiem... eh, wybacz lekkie niedoinformowanie, mamy ostatnio trochę na głowie, właśnie w sumie dlatego tu jesteś. Nikt cię nie oprowadzał? Ah! I przypomnij mi swoje imię proszę - Fala słów wypłynęła z mojego pyska, najprawdopodobniej zalewając przybyłą tu waderę. Zazwyczaj pewnie bym się czaiła, nie wiedząc jak zacząć rozmowę, jednak nie miałam teraz na to czasu. Trzeba było nagromadzić jak najwięcej informacji. 
- Tak, tak. Jestem Violet, miło poznać. Zwój dałam takiemu ciemnemu basiorowi z jasnymi skrzydłami... nie popełniłam przez to jakiegoś błędu, prawda? - spytała z obawą w głosie. 
- Hm? Mnie też miło. Nie, nie popełniłaś błędu, wręcz przeciwnie. To ułatwiło sprawę - skrzywiłam się jednak lekko, gdyż zdałam sobie sprawę, że Vespre pewnie właśnie poszedł mnie szukać. Albo kogoś wysłał by zrobił to za niego. Mimo, że byłam blisko swojego pokoju, to jednak nadal poza nim, prawda? - Gdy tylko zbiorą się potrzebne osoby, zaczniemy wszystko omawiać. Pewnie ktoś już zaczął ich zbierać w jedno miejsce, tylko minie chwila zanim- - Tu urwałam, gdyż wadera patrzyła jakoś za mną. Podążyłam za jej wzrokiem, by dostrzec jakże dobrze znaną mi posturę. 
- Vespre! - zawołałam, do zbliżającego się wilka - Powiadomiłeś już szamanów? I gdzie papiery. - No, jednego medyka w sumie mamy z głowy. Antilia dość dużo przebywała w pałacu, więc szukanie jej nie sprawi większego kłopotu. Poza tym jeszcze przed chwilą z nią rozmawiałam, więc łatwo będzie odnaleźć jej osobę po zapachu. 

<Vespre?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz