19.08.2021

Od Arsena do Vili

Leżąc na polanie pełnej kwiatów i motyli jednego ciepłego wieczora coś przykuło moją uwagę w krzakach. Nie do końca chciałem się wychylać. Po prostu spędzając całe dnie na tej polanie nigdy wcześniej nie zauważyłem, żeby ktokolwiek przychodził tutaj w tych porach. Co prawda świetliki są naprawdę piękne w nocy do obserwacji na tej polanie, ale naprawdę rzadko ktoś przychodzi je oglądać. Postanowiłem najpierw zbadać gościa i ukryć się by lepiej mi się przyjrzeć. W mgnieniu oka wdrapałem się na największe i najbardziej zielone drzewo by nie być aż tak zauważalnym jak na dole. Nie mając pewności czy nieznajomy mnie widzi przyczajony obserwowałem sytuację.
Moim oczom ukazała się wadera. Czarna, smukła, szczupła wadera no pięknych oczach. Chcący przyjrzeć się bliżej lekko wyginałem się w łuk, jednak szybko zrezygnowałem, bo o mało co nie spadłem na ziemię. Z czasem zrozumiałem, że moje położenie jest po prostu niebezpieczne dla mnie i już nie było odwrotu. Musiałem tam siedzieć z nadzieją że wilczyca mnie nie zauważy, albo zejść i walczyć z nią w razie gdyby była nastawiona bojowo. Postanowiłem jednak trochę posiedzieć.
Wadera wiła się pośród wysokiej trawy i tańczyła z motylami. Widać było że lubi to co robi. Musiała przychodzić tu częściej, bo nowa jej ciała wyraźnie wskazywała na to, że czuje się tu bezpiecznie. Jak u siebie.
Moja sytuacja na drzewie była jednak zbyt krytyczna. Gałąź na której postawiłem siedzieć zaczęła się po prostu powoli załamywać pod moim ciężarem. Nie zdążyłem zareagować, aż nagle znalazłem się niestety na ziemi przyduszony wielką częścią drzewa przystrojona w bujne liście. Wiewiórki pewnie już mnie nienawidzą...
Wadera wystraszona przybrała groźna postawę i pokazała kły. Spadłem dosłownie parę kroków od niej. Nie chcę myśleć co byłoby gdyby postanowiła położyć się w cieniu...
- Co do diabła?! - wykrzyknęła.
- Ja... Przepraszam. Szukałem... Em... Patyka. - próbowałem wybrnąć.
- Patyka...? - zapytała zaskoczona i wyraźnie uspokojona moja osoba. Wyglądała na zaintrygowaną.
- Tak. Wpadł mi tutaj.
- Chcesz mi powiedzieć że patyk wleciał ci na drzewo? Takie wielkie? - zapytała kolejny raz.
- Hmmm... Nie. W zasadzie to nie do końca. Mógłbym Ci wszystko wyjaśnić gdybyś tylko pomogła mi się wydostać spod tej gałęzi. Chyba stłukłem sobie nieźle żebra i łapska...
Wadera postanowiła....

>Vila?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz