Pączki były z tą taką dziwną marmoladą, która nie wyróżniała się niczym zbytnio. To mnie irytowało. Może powinnam zacząć hodować róże? To byłby dobry pomysł. Z tych pachnących, a raczej z płatków tych pachnących, robiło się dżemik. Intensywny, o silnym zapachu, dodawany do pączków. Na rynku pewnie byłby drogi. Zwykle takie marmolady są mieszane z jakimiś normalnymi dżemami i innymi pierdołami, że płatków róż jest tam tylko trochę. Czy mogłabym tym handlować? Ile bym za to dostała? Podobały mi się typowe białe róże klasztorne, tylko nie byłam pewna czy pachniały... Westchnęłam tylko, po czym gdy porcja pączków na tacy się skończyła, a wszyscy byli już pojedzeni, wróciłam po nową porcję. Zatrzymałam się w połowie drogi, położyłam tacę na piaskowym, miękkim, już rozłożonym dywanem i spojrzałam z typowym ''wtf face" na Vespre.
- Dobrze się czujesz? - spytałam przekrzywiając głowę.
- T-tam coś jest! - powiedział niby szeptem, cofając się coraz bardziej w tył.
- Ej, zaraz wywalisz się o dywan - mruknęłam, gdy szczeniak był już bliżej mnie.
- Nie widzisz tego? - spytał nie odrywając wzroku od jednego punktu. Podążyłam za jego kierunkiem patrzenia, po czym natrafiłam na... jego rodzicielkę. Zamrugałam kilka razy.
- Ja wiem że czasem matka może być straszna, ale żeby tak panikować? - uśmiechnęłam się krzywo, patrząc na samca. Ten mnie nie słuchał, tylko wybiegł na zewnątrz z podkulonym ogonem (wcześniej z rozpędu nie mogąc się wyrobić biegł w jednym miejscu niszcząc dywan). Nie za bardzo by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, iż to po moich pączkach zaczęło mu odwalać. Ukradkiem zebrałam tacę z dywanu, zaniosłam na kuchenny blat i zanim Zahira się zorientowała i zaczęła mnie nienawidzić oraz wyzywać od nieodpowiedzialnych i szkodliwych koleżanek, wybiegłam na zewnątrz za nim. Zobaczyłam go zakopanego w piasku pod kamienną ścianą, niczym te wszystkie podwodne stworzenia które gdy polują na ryby to się zakopują w dnie. Jedno go zdradzało. Wystający pysk i koniec nastroszonego ogona.
- Ej Vespre. Tylko nie mów mi że masz jakąś nadpobudliwość po cukrze - powiedziałam stojąc nad nim
- Nadpobudliwość? - Powiedział głośno, wynurzając się spod piasku - tam coś stało! A cała jaskinia się rusza! Chyba ma oczy.... oczy mówią, uszy słyszą nie wiem...!
- He?
<Vespre? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz