Jak co dzień biegałam po całym sierocińcu, bawiąc się z
innymi szczeniakami. Graliśmy w berka Mroza. Eve była Mrozem, a reszta przed
nią uciekała. Biegłam właśnie na ratunek Nucie, która została zamrożona, gdy
nagle usłyszeliśmy ciężkie kroki. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę wejścia. Po
kilku sekundach zza drzwi wyszła jakaś duża jaszczurka. Była piękna i
przerażająca jednocześnie. Kilka szczeniaków stanęło za Eve, ja natomiast
zrobiłam kilka kroków do przodu. Po kilku sekundach można było usłyszeć Rose i jeszcze
kogoś.
-Na pewno Ci się tutaj spodoba Allenie…- po tych słowach
zobaczyliśmy naszą kochaną opiekunkę i nowego szczeniaka. Miał ładne
fioletowawe futerko i urocze niebieskie rogi. Jego białka nie były białe, tylko
czarne, oczy przypominały trochę te od dużej jaszczurki, tęczówki były
niebiesko fioletowe. To co mnie najbardziej zaciekawiło to jego nietypowy ogon.
Fioletowa kita miała coś co przypominało szczękę, ale może tylko mi się
przywidziało? Pewnie go o to zapytam, ale najpierw zagadam o tą jaszczurkę, bo
wygląda niesamowicie. Duża jaszczurka przebadała nas swoim wzrokiem, a
następnie patrzyła na, jak się domyślam Allena. Rose delikatnie popchnęła basiora w naszym kierunku
uśmiechnęła się miło i powiedziała:
-Bawcie się grzecznie, a Ty Hax- zwróciła Siudo jaszczurki-
Pilnuj ich- i poszła w nieznanym nam celu na górę. Szczeniaki wróciły do
zabawy, a ja podeszłam do nowego, który jeszcze stał w miejscu, gdzie zostawiła
go Rose. Po drodze oczywiście uśmiechnęłam się do jaszczurki, która na początku
zastawiła mi drogę nogą, warknęła, a następnie pożądnie mi się przyjrzała.
Zacikiekawiło mni zachowanie tego gada, przyjrzałam się mu dokładnie i z
zaciekawieniem, lekko przy tym uniosłam ogon, napięłam pierś i starałam się
wyglądać poważnie. Allen cicho się zaśmiał, gdy zwrócił na mnie uwagę. Pewnie z
mojego wyglądu, bo nie ukrywam, że gdy próbuję być poważna zawsze mam śmieszną
minę. Hax zerknął na basiora, potem na mnie i znowu na basiora, aby potem
zabrać mi nogę z drogi. Podeszłam bliżej
fioletowego wilka, stanęłam przed nim i zagadałam:
-Hej. Jesteś Allen, tak?- basior skinął głową aby
potwierdzić- Jestem Nashi. Zagrasz z nami?- wskazałam lekko głową na resztę
szczeniaków.
-Pewnie!- Allen dostał jakiejś energii i wskoczył między
bawiących się rówieśników, a ja poszłam w jego ślady.
Po dwóch godzinach
zabawy, wszyscy się zmęczyli, a co gorsza gra nam się znudziła, dlatego każdy
poszedł w swoją stronę. Allen wyglądał jakby nie wiedział co ze sobą zrobić
dlatego do niego podeszłam i zaproponowałam
-Chcesz zagrać w kółko i krzyżyk?- Nie czekając na jego odpowiedź
podeszłam do drzwi prowadzących do wyjścia z budynku. Zatrzymałam się przed
nimi i zachęcająco uśmiechnęłam się w stronę basiora, który po chwili stał obok
mnie. Za nami szła jego fajna jaszczurka. Razem z rozpoczęciem gry zaczęliśmy przyjemną
rozmowę o wszystkim i o niczym. Po kilku ciężkich dla mnie rundach rozległ się
wesoły okrzyk basiora:
-Wygrałem! Wygrałem już 5 raz z rzędu!- śmiał się i podskakiwał
dookoła mnie. Śmiałam się razem z nim, ale nie zamierzałam przegrać kolejny raz
-Rewanż? Teraz na pewno Cię ogram
-Pewnie!- ucieszył się i wróciliśmy do gry. Postanowiłam jednak
zadać mu kilka nurtujących mnie pytań. Pierwsze z nich dotyczyło jego gada:
-Allen…
-mhy?
-Jakiej rasy jest Hax? Tak słodko wygląda- zerknęłam na lekko
zdziwioną jaszczurkę, uśmiechnęłam się miło po czym zwróciłam się do gada- Nikt
Ci nie mówił, że jesteś słodki? –Hax nie odpowiedział, a Allen cicho się
zaśmiał, po czym udzielił odpowiedzi na dwa moje pytania
-Hax jest Indoraptorem, i nie chyba nikt mu nie powiedział,
że jest słodki. Większość uważa go za strasznego.
-A to ciekawe…- wstawiłam X w kratkę i przekreśliłam planszę
na skos- Wygrałam!
-O! Celowo mnie rozproszyłaś- zaśmiał się, a ja razem z nim
-No, powiedzmy, ale chyba nie uda mi się powtórzyć tego
sukcesu- „zmyłam” piaskową planszę i narysowałam nową. I graliśmy dalej, kątem oka zauważyłam,
że ogon Allena się oblizał
-Czy Twój ogon ma język?- spytałam
-Tak. Zęby też ma, a co?
-AAAAA! ALE ODLOT!- Piszcząc poderwałam się z miejsca z
zamiarem przyjrzenia się ogonowi. Hax nie był zadowolony moim zachowaniem i
lekko, bo lekko, ale odepchnął mnie ogonem od Allena
-Ej! Chcę zobaczyć…- Zrobiłam szczenięce, proszące oczka, ale to nie poprawiło mojej sytuacji. Za
gadem cicho śmiał się Allen, a Jaszczurka nadal nie pozwalała mi do niego podejść.
- Allen, powiedz mu coś…- ale ten mnie nie słuchał tylko tarzał się ze śmiechu.- No nie mów, że znowu komicznie wyglądam
- Allen, powiedz mu coś…- ale ten mnie nie słuchał tylko tarzał się ze śmiechu.- No nie mów, że znowu komicznie wyglądam
-N nnie w w ogóle!- powiedział miedzy między oddechami i
śmiał się dalej, a ja przybrałam sztucznie złą minę, co nawet Haxa rozbawiło bo
przewrócił oczami i mimo moich prób przeskoczenia jego ogona nadal nie pozwolił
mi przejść. Byłam pewna, że teraz robił to z zwykłej złośliwości.
-Hax… daj spokój, już nie będę piszczeć…- Przepraszałam i
przepraszałam, a Allen dalej miał ze mnie ubaw.
<Allen?>
Czy Hax pozwoli Nashi zbliżyć się do Ciebie? Jeśli tak, to co Nashi musi zrobić? Co ich potem spotka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz