24.03.2020
Od Allena Cd Nashi
Kiedy w końcu udało mi się opanować śmiech, wziąłem kilka głębokich oddechów i spojrzałem na Haxa. Ten przyglądał się waderze uważnie i reagował na każdy jej ruch. W końcu postanowiłem ułatwić Nashi zadanie i wskoczyłem na indoraptora który tylko kontem oka spojrzał na mnie i wydał ten swój syczący odgłos. Wiedziałem, że jest niezadowolony ale gdybym pozwolił mu na takie zachowanie najchętniej odizolowałby mnie od wszystkich. Zeskoczyłem z niego tuż obok wadery.
-Minie trochę czasu zanim pozwoli się normalnie komuś do mnie zbliżać. Jest bardzo nieufny - powiedziałem i usłyszałem warknięcie za mną
-Zauważyłam - odpowiedziała
Zagraliśmy jeszcze dwie rundy w kółko i krzyżyk (jedną wygrałem, a drugą pozwoliłem wygrać Nashi), a potem oboje stwierdziliśmy że już się nam nie chce. Zaproponowałem więc jedyną zabawę którą tak naprawdę znałem z "laboratoryjnych lat". Była to zabawa w chowanego. Nashi zgodziła się ale pod warunkiem, że nie będziemy odchodzić daleko od sierocińca. Zgodziłem się i nasza trójka udała się w stronę drzew. W końcu się zatrzymaliśmy. Zerknąłem na towarzysza, a ten wiedząc że zapytam się o to czy z nami zagra skinął głową zgadzając się.
-To może na początku Hax będzie szukał, a my się chowamy - zaproponowałem szczerząc kły do indoraptora.
Ten położył się na ziemi i zakrył sobie oczy łapami. Ja i Nashi na początku biegliśmy w tą samą stronę po czym ja wskoczyłem na drzewo i czekałem na szukającego. Po kilku sekundach usłyszałem głośny ryk. Po chwili zobaczyłem gada biegnącego szybko na tylnych łapach. Zatrzymał się niedaleko drzewa na którym się znajdowałem i schylił się pewnie żeby złapać trop. Uśmiechnąłem się bo wiedziałem, że zaraz zostanę znaleziony. Jaszczur spojrzał w górę i zaczął się wspinać po drzewie. Kiedy tylko dotarł na wysokość na której się znajdowałem wyciągnął swoją łapę a ja wskoczyłem na nią. Ten "przytulił mnie" i puścił się drzewa. Na szczęście wylądował perfekcyjnie na trzy łapy i uwolnił mnie ze swojego uścisku. Zeskoczyłem na ziemię i skinąłem głową pokazując, że jestem gotowy. Indoraptor tym razem poruszał się na czterech łapach mając psyk ciągle przy ziemi. Wkrótce dotarliśmy do małej norki, gdzie zapewne chowała się Nashi bo Hax położył się przy niej.
-Znaleźliśmy cię! - powiedziałem i po chwili z norki wyszła wadera
Po dojściu z powrotem na miejsce z którego zaczynaliśmy wadera zgłosiła się na ochotnika do bycia szukającym. Odwróciła się od nas i zaczęła liczyć. Indoraptor spojrzał na mnie i ruszył pierwszy. Pobiegłem przed siebie i zacząłem się rozglądać. Nie umiałem znaleźć żadnej fajnej kryjówki wskoczyłem do krzaków. I czekałem... Usłyszałem dźwięk łamanej gałęzi i nagle zapadła głucha cisza. Za późno zorientowałem się co Nash planowała. Udało mi się odskoczyć, ale ogon mimo wszystko zareagował i kiedy wyskakiwała na mnie prawie ją dziabnął. Przestraszony, że może coś jej się stało podbiegłem do niej.
-Stało ci się coś? - zapytałem spanikowany
-Nie - odpowiedziała próbując chyba bliżej przyjrzeć się mojemu ogonowi
-Nie panuje nad nim... przepraszam, powinienem cię ostrzec...
-Spokojnie - uśmiechnęła się a mi jakoś zrobiło się lżej - nic mi się nie stało. No i teraz musimy znaleźć Haxa!
Wiedziałem, że będzie to praktycznie niemożliwe bo jaszczur potrafił się doskonale kamuflować. Pozwoliłem jednak trochę natrudzić się nowej koleżance. Po dłuższym czasie błądzenia po lesie stwierdziła że już jej się nie chce. Nie dziwiłem się. Nie było śladu po moim towarzyszu.
-Mogę ci pomóc w znalezieniu go ale musisz się odsunąć.
Nashi cofnęła się kilka kroków, a ja zacząłem krzyczeć. Po sekundzie usłyszeliśmy ryk i oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę. Z krzaków wybiegł Hax i gdy tylko mnie zobaczył doskoczył do mnie przyjmując postawę gotową do ataku. Skupił wzrok na waderze i już chciał zrobić krok kiedy pacnąłem go. Ten spojrzał na mnie próbując zrozumieć o co mi chodzi.
-Znalazłam cię! - krzyknęła wadera i zaczęła się śmiać.
Indoraptor na początku był zdezorientowany, ale po chwili zasyczał. Zaczęło się ściemniać więc postanowiliśmy wrócić do sierocińca. Hax chyba dalej nie ufał Nashi, bo nie pozwolił jej iść koło mnie. Tak więc szedłem ja, Hax pomiędzy nami i Nashi. Nie przeszkadzało nam to jednak w rozmowie. W końcu doszliśmy do sierocińca. Zatrzymałem się przed wejściem. Przypomniało mi się jak zamykano mnie w klatce i mój oddech przyspieszył. "Nie jestem w laboratorium" - powtarzałem w myślach w kółko, żeby się ogarnąć.
-Allen? - głos wadery wyciągnął mnie ze złego wspomnienia
-Zamyśliłem się - wyszeptałem i wszedłem do środka budynku. Za mną weszła Nashi, a za nią indoraptor, który stanął przy moim boku i trącił mnie głową wydając ciche warczenie. Uśmiechnąłem się pokazując mu, że ma się nie martwić. Zacząłem się rozglądać. Gdzie mam iść? Czy na pewno chce tu być? Mogę przecież wyjść z Haxem i zasnąć skulony przy towarzyszu jak zawsze, a wrócić tu dopiero rano. Co mam teraz zrobić? Szukając jakiś odpowiedzi spojrzałem na Nashi. Ta zauważyła chyba moje zakłopotanie i spojrzała pytająco.
-Em, bo ja w sumie nic nie wiem o tym miejscu...
<Nashi?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz