6.09.2021

Od Mavericka do Exana

- Raz dwa trzy cztery, raz dwa trzy cztery, raz dwa..
Liczyłem na głos kroki, stawiając je w szybkim truchcie na miękkim podszyciu leśnych terenów mojej nowej watahy. Nowej i miałem nadzieję, że takiej w której pozostanę na dłużej niż rok. Nie żeby coś, nigdy nie opuszczałem poprzednich z własnej woli, po prostu… eh, parszywy Flick, co by tu dużo gadać! Potrząsnąłem lekko łbem, przenosząc moje myśli w kierunku ponownego liczenia kroków. Tak, teraz lepiej, o wiele lepiej. Nie warto zaprzątać sobie głowy braciszkiem.
Na spacer dookoła nowego miejsca zamieszkania wybrałem się przed południem i od razu pożałowałem tego pomysłu. Pomimo wczesnej godziny, bijąca żarem, ohydnie ognista kula gazowa dawała się mnie i moim gęstym futrze we znaki.. Ah, gdyby tylko znaleźć jakiś większy cień, czy jezioro….
Nagle pod mój wrażliwy nos zaleciała chłodna bryza.. zaraz, chłodna bryza i.. Pociągnąłem nim jeszcze raz. A niech to. Nie ulegało zwątpieniu, że pomimo względnie dużego zbiornika wodnego, w moim najbliższym otoczeniu znajdował się ktoś jeszcze. Na szczęście (choć bardziej dla niego samego) nie był to Flick. Flick pachniał gniewem. Zaś ten tu osobnik.. no cóż, miejmy nadzieję, że nie rozszarpie mnie na strzępy.
- Widzę cię. - ostrzegłem, zatrzymując się, ale nie odwracając. - Czy też raczej czuję. Nie chcę problemów i zakładam, że ty też nie… mam rację?
Na mój irytująco czerwony pysk momentalnie wpełzł równie irytujący uśmieszek. Na szczęście stojąc tyłem ukryłem go przed wzrokiem nieznajomego; brak pokory przed nieznajomym, a możliwe że i silniejszym wilkiem aż prosiłby się o guza.
________

<Exan? Myślałam o tobie w tej roli :]>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz