Szłam w ciemnościach.
Jak zwykle nie miałam co robić. Moje życie nie było nikomu potrzebne, nawet mi. Jestem nikim, zwykłą waderą, która błąka się po okolicach. Nagle usłyszałam coś.... ktoś chyba był niedaleko mnie. Podeszłam bliżej miejsca, z którego dochodził dźwięk, jednocześnie wciąż będąc w cieniu. W końcu zobaczyłam waderę. Stała po drugiej stronie rzeki i piła wodę. Postanowiłam trochę po szeleścić liśćmi, żeby zwrócić jej uwagę i zobaczyć co zrobi. Kiedy trochę już zaszeleściłam w krzakach, wadera skoczyła na drzewo. Postanowiłam pierwsza zagadać.
- Kim jesteś? - wadera popatrzyła w moją stronę.
- Kim ja jestem? Pytanie, kim TY jesteś. Bo... widzisz. Raczej nie jesteś na swoich terenach. Znam zapach każdego wilka, który należy do tej watahy. Twojego zapachu nie znam - wadera zeszła na dół.
Jeszcze bardziej wyłoniłam się z cienia. Byłam zdziwiona tym faktem, że tutaj jest wataha.
- To tutaj jest wataha?
- Tak. Od lata. Ale... - wadera patrzyła na mnie podejrzliwie. Ja też postanowiłam ją obserwować. Wolę być ostrożna. Nie chciałabym raczej mieć z nią do czynienia. Zwłaszcza że jej dokładnie nie znam. Więc nie wiem, do czego jest zdolna.
- Jakie masz imię? - zapytała, ale jak na razie nie zamierzałam jej powiedzieć.
- Nie podam swojego, na ucięcie głowy. - mruknęłam, natomiast ona przewróciła oczami.
- Lia. Alpha watahy.
- Dark..... Star
- Trochę dziwne imię...- nie lubiłam, jak ktoś tak mówił, ale już się do tego przyzwyczaiłam.
- Tak wiem, ale możemy nie mówić teraz o tym...? - mruknęłam.
- Dobrze, a więc co tu robisz? - wadera powiedziała to już tak od niechcenia.
- A łażę i próbuję coś zrobić ze swoim życiem, ale muszę już iść. Więc mam nadzieję, że już się więcej nie spotkamy. - w tym momencie właśnie pobiegłam do jakiegokolwiek stawu, jeziora, tylko żeby było. Szczerze chciałam skończyć już te męki. W końcu dotarłam nad jezioro. Miałam szczęście, bo nikogo nie było. Poleciałam na najwyższe drzewo i stanęłam na gałęzi. Co z tego, że miałam lęk wysokości. W tej chwili nie obchodziło mnie to, nic mnie nie obchodziło. Szłam powoli na koniec gałęzi, a kiedy byłam już na końcu, skoczyłam. Zanurzyłam się cała w wodzie. Brak mi powietrza. Już wszystko powoli staje się ciemne, aż nastała ciemność.
Obudziłam się, ale nadal miałam zamknięte oczy. Czułam, jak leżę na trawie, a z moich ust wypłynęła woda. Czułam, że ktoś jest tu. Znałam ten zapach, to był zapach tej wadery z przedtem. Powoli otwierałam oczy. Zobaczyłam, że wadera jest obrócona do mnie plecami. Zakaszlałam wodą. W tej samej chwili Lia obróciła się gwałtownie. Coś do mnie mówiła, ale nie zrozumiałam, bo nadal miałam wodę w uszach, co już mnie wkurzało. Przekręciłam lekko głowę w prawo i próbowałam coś zrozumieć, ale wyszedł z tego jakiś bełkot.
<Lia? Życzę weny i tak wim że to opko jest krótkie i do kitu ale chciałam ci szybko odpisać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz