Od Luny CD Kaoru
Przyglądałam się białemu basiorowi. Jego krwisto czerwone oczy nieco mnie przerażały, ale nie wyglądało na to, żeby miał złe zamiary. Aczkolwiek lepiej uważać. Zbyt wielu psychopatów spotkałam w swoim krótkim życiu, żeby teraz ufać każdemu napotkanemu wilkowi.
- Eh... no dobrze. Jedną noc. - przypomniałam sobie, że się nie przedstawiłam - Jestem Luna.
- Miło mi. - basior się uśmiechnął.
****
Rozmawialiśmy przez jakiś czas. Nic nie wskazywało na to, że jest psychopatą albo czymś w tym rodzaju. Opowiedziałam mu o watasze. Kaoru słuchał z zainteresowaniem.
Dowiedziałam się, że wiele podróżował. Przypomniało mi się, jak jeszcze kilka miesięcy temu sama martwiłam się o to, czy uda mi się znaleźć na noc kryjówkę. Dobrze, że to już przeszłość.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos basiora:
- Chętnie bym tu dołączył.
Zauważyłam, że było już zupełnie ciemno, chociaż mogłoby się zdawać, że jeszcze przed chwilą był ranek. Uroki zimy.
- Okay. Jutro rano, jeśli śnieżyca przejdzie, zaprowadzę Cię do Alfy. - powiedziałam, po czym położyłam się przy najbliższej ścianie w jaskini. Lepiej jeszcze mieć tego wilka na oku.
****
Noc upłynęła dosyć szybko. Na szczęście śnieżyca ustąpiła. Zaprowadziłam Kaoru do Lii i aktualnie spacerowałam sobie po terenach watahy. Zimą wszystko tu wygląda magicznie. Zamarznięty strumyk, gałęzie drzew pokryte szronem. Wszystko owiane tajemniczością.
Dorosłe wilki o tej porze roku zwykle siedzą w jaskiniach, a szczeniaki bawią się na śniegu.
<Kaoru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz