Od Luny CD Kaoru
Przyglądałam się białemu basiorowi. Jego krwisto czerwone oczy nieco mnie przerażały, ale nie wyglądało na to, żeby miał złe zamiary. Aczkolwiek lepiej uważać. Zbyt wielu psychopatów spotkałam w swoim krótkim życiu, żeby teraz ufać każdemu napotkanemu wilkowi.
- Eh... no dobrze. Jedną noc. - przypomniałam sobie, że się nie przedstawiłam - Jestem Luna.
- Miło mi. - basior się uśmiechnął.
****
Rozmawialiśmy przez jakiś czas. Nic nie wskazywało na to, że jest psychopatą albo czymś w tym rodzaju. Opowiedziałam mu o watasze. Kaoru słuchał z zainteresowaniem.
Dowiedziałam się, że wiele podróżował. Przypomniało mi się, jak jeszcze kilka miesięcy temu sama martwiłam się o to, czy uda mi się znaleźć na noc kryjówkę. Dobrze, że to już przeszłość.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos basiora:
- Chętnie bym tu dołączył.
Zauważyłam, że było już zupełnie ciemno, chociaż mogłoby się zdawać, że jeszcze przed chwilą był ranek. Uroki zimy.
- Okay. Jutro rano, jeśli śnieżyca przejdzie, zaprowadzę Cię do Alfy. - powiedziałam, po czym położyłam się przy najbliższej ścianie w jaskini. Lepiej jeszcze mieć tego wilka na oku.
****
Noc upłynęła dosyć szybko. Na szczęście śnieżyca ustąpiła. Zaprowadziłam Kaoru do Lii i aktualnie spacerowałam sobie po terenach watahy. Zimą wszystko tu wygląda magicznie. Zamarznięty strumyk, gałęzie drzew pokryte szronem. Wszystko owiane tajemniczością.
Dorosłe wilki o tej porze roku zwykle siedzą w jaskiniach, a szczeniaki bawią się na śniegu.
<Kaoru?>
31.12.2016
30.12.2016
Od Kaoru do Luny
Od Kaoru do Luny
Zmrużyłem czerwone ślepia, starając się dostrzec jakąś kryjówkę przed tą śnieżycą, ale jedyne, co widziałem, to biel. Wszechpanująca biel. Przeklnąłem w myślach.
Po kilku minutach marszu miałem już zrezygnować, położyć się i po prostu przeczekać, ale w tej chwili zwątpienia dostrzegłem to, czego tak bardzo poszukiwałem. Jak najszybciej ruszyłem w stronę jaskini, mając dość już tej całej śnieżycy.
Gdy tylko znalazłem się w pieczarze sprawdziłem, czy aby na pewno nie jest zamieszkała przez jakieś inne stworzenie. Oczywiście, nie całkiem, bo jaskinia wydawała się na całkiem sporo. Nie słysząc nic podejrzanego oraz nie czując żadnej dziwnej woni zdecydowałem, że tutaj przeczekam. Usadowiłem się niedaleko wyjścia i w spokoju zacząłem otrzepywać się ze śniegu. Ugh, jak dobrze, że miałem jednak grube to futro. Gdyby nie ono, pewnie już dawno leżałbym gdzieś w rowie, przemarzniętym do szpiku kości. Jednak ta sierść ma też swoje minusy – potrafi być prawdziwym utrapieniem w upalne lato.
Kiedy tylko zakończyłem otrzepywać się z zimnej brei, miałem się położyć i poobserwować tą wspaniałą śnieżycę, przez którą chodzę teraz głodny, ale poczułem, że coś stoi tuż za mną. A jednak ta jaskinia nie była całkiem pusta. No cóż... mam nadzieję, że nie będę musiał walczyć. Z pustym żołądkiem nie najlepiej mi to wychodzi.
— Co tu robisz? — usłyszałem za sobą warkot wadery. Powoli odwróciłem łeb w jej stronę i z satysfakcją stwierdziłem, że jestem od niej o wiele wyższy. Oceniłem szybko jej podstawę i mogę śmiało stwierdzić, że nie zaatakuje mnie, póki nie zacznę zachowywać się podejrzanie. Uśmiechnąłem się do czarnej wadery o bursztynowych oczach.
— Czekam, aż śnieżyca przejdzie — powiedziałem zgodnie z prawdą. Czułem, że nie chciałem się jej narażać. Co prawda, jestem od niej wyższy, ale wcale nie oznacza to, że jestem silniejszy; jestem zwykłym patyczakiem-gigantem. A po sylwetce tej wadery mogę stwierdzić, że nie omieszkała się inwestować w siłę.
— Czemu w mojej jaskini? — dalej się dopytywała, pokazując kły. Było ewidentnie widać, że mi nie ufała.
— Wybacz, to była jedyna jaskinia, jaką zauważyłem. Nie będzie dla ciebie problemem, jeżeli tu trochę przeczekam?
— Obcych nie przyjmuję.
— Jestem Kaoru. Już nie jestem "obcym" więc... mógłbym?
(Luna?)
Zmrużyłem czerwone ślepia, starając się dostrzec jakąś kryjówkę przed tą śnieżycą, ale jedyne, co widziałem, to biel. Wszechpanująca biel. Przeklnąłem w myślach.
Po kilku minutach marszu miałem już zrezygnować, położyć się i po prostu przeczekać, ale w tej chwili zwątpienia dostrzegłem to, czego tak bardzo poszukiwałem. Jak najszybciej ruszyłem w stronę jaskini, mając dość już tej całej śnieżycy.
Gdy tylko znalazłem się w pieczarze sprawdziłem, czy aby na pewno nie jest zamieszkała przez jakieś inne stworzenie. Oczywiście, nie całkiem, bo jaskinia wydawała się na całkiem sporo. Nie słysząc nic podejrzanego oraz nie czując żadnej dziwnej woni zdecydowałem, że tutaj przeczekam. Usadowiłem się niedaleko wyjścia i w spokoju zacząłem otrzepywać się ze śniegu. Ugh, jak dobrze, że miałem jednak grube to futro. Gdyby nie ono, pewnie już dawno leżałbym gdzieś w rowie, przemarzniętym do szpiku kości. Jednak ta sierść ma też swoje minusy – potrafi być prawdziwym utrapieniem w upalne lato.
Kiedy tylko zakończyłem otrzepywać się z zimnej brei, miałem się położyć i poobserwować tą wspaniałą śnieżycę, przez którą chodzę teraz głodny, ale poczułem, że coś stoi tuż za mną. A jednak ta jaskinia nie była całkiem pusta. No cóż... mam nadzieję, że nie będę musiał walczyć. Z pustym żołądkiem nie najlepiej mi to wychodzi.
— Co tu robisz? — usłyszałem za sobą warkot wadery. Powoli odwróciłem łeb w jej stronę i z satysfakcją stwierdziłem, że jestem od niej o wiele wyższy. Oceniłem szybko jej podstawę i mogę śmiało stwierdzić, że nie zaatakuje mnie, póki nie zacznę zachowywać się podejrzanie. Uśmiechnąłem się do czarnej wadery o bursztynowych oczach.
— Czekam, aż śnieżyca przejdzie — powiedziałem zgodnie z prawdą. Czułem, że nie chciałem się jej narażać. Co prawda, jestem od niej wyższy, ale wcale nie oznacza to, że jestem silniejszy; jestem zwykłym patyczakiem-gigantem. A po sylwetce tej wadery mogę stwierdzić, że nie omieszkała się inwestować w siłę.
— Czemu w mojej jaskini? — dalej się dopytywała, pokazując kły. Było ewidentnie widać, że mi nie ufała.
— Wybacz, to była jedyna jaskinia, jaką zauważyłem. Nie będzie dla ciebie problemem, jeżeli tu trochę przeczekam?
— Obcych nie przyjmuję.
— Jestem Kaoru. Już nie jestem "obcym" więc... mógłbym?
(Luna?)
Od Mayako do Kagekao
Śnieg cicho skrzypiał pod moimi łapami, kiedy przemierzałam las, i iskrzył się bardzo, drażniąc moje ślepia. To był jeden z powodów, przez które nie lubiłam zimy. Drugim natomiast był… sam chłód panujący w tej porze roku. Podczas dużych mrozów trudno było znaleźć kryjówkę, by po prostu nie zmarznąć.
Kilka metrów przede mną dumnie maszerował Ren. Niewzruszony tym, że może mnie zgubić, samodzielne poszukiwał miejsca, w którym moglibyśmy się przespać. Z wyglądu, jak i z charakteru, tak bardzo przypomina ojca… tyle dni minęło, odkąd widziałam się z Aaronem. Nie musiał walczyć, a jednak to zrobił. Ciekawe, czy wojna jeszcze trwa. I czy nadal żyje. Czasem zżerało mnie sumienie, że mu nie pomogłam, że tam nie zostałam. Można było załatwić tą sprawę inaczej, a nie od razu przelewać krew!
— Tu! Tutaj jest dobrze! — z zamyślenia wyrwał mnie cienki głos mojego towarzysza. Lekko zdezorientowana rozejrzałam się dookoła, aż w końcu dostrzegłam miejsce, które – według mojego przyjaciela – było idealne.
To miejsce okazało się być pod jednym z większych świerków. Ren usiadł pod drzewem i popatrzył na mnie z dumą w czerwonych ślepiach. Podeszłam do kociaka i poczochrałam go po brązowej czuprynie.
— Jest idealne — powiedziałam, układając się pod drzewem. Ren skulił się przy moim boku.
— Kiedy tata wróci? — spytał nagle, co kompletnie zbiło mnie z tropu.
— Wkrótce, maluchu — starałam się zabrzmieć jak najnaturalniej. — Przecież obiecał, że wróci, prawda?
Tygrysek nic nie odpowiedział, jedynie wtulił się bardziej w mój bok. Odetchnęłam głęboko, przymykając ślepia. Po krótkim czasie usłyszałam, jakby jakąś gałąź zatrzeszczała. Od razu otworzyłam oczy, nastawiłam uszy. Dźwięk nie powtórzył się… więc chyba wszystko musi być w porządku. To pewnie przez te moje wyczulone zmysły. A poza tym, gdyby było coś nie tak, wyczułabym, prawda?
Z powrotem zamknęłam oczy i zwinęłam się w kłębek, przytulając się do Rena. Czas, by wreszcie odpocząć od całego dnia wędrówki.
Kagekao?
Kilka metrów przede mną dumnie maszerował Ren. Niewzruszony tym, że może mnie zgubić, samodzielne poszukiwał miejsca, w którym moglibyśmy się przespać. Z wyglądu, jak i z charakteru, tak bardzo przypomina ojca… tyle dni minęło, odkąd widziałam się z Aaronem. Nie musiał walczyć, a jednak to zrobił. Ciekawe, czy wojna jeszcze trwa. I czy nadal żyje. Czasem zżerało mnie sumienie, że mu nie pomogłam, że tam nie zostałam. Można było załatwić tą sprawę inaczej, a nie od razu przelewać krew!
— Tu! Tutaj jest dobrze! — z zamyślenia wyrwał mnie cienki głos mojego towarzysza. Lekko zdezorientowana rozejrzałam się dookoła, aż w końcu dostrzegłam miejsce, które – według mojego przyjaciela – było idealne.
To miejsce okazało się być pod jednym z większych świerków. Ren usiadł pod drzewem i popatrzył na mnie z dumą w czerwonych ślepiach. Podeszłam do kociaka i poczochrałam go po brązowej czuprynie.
— Jest idealne — powiedziałam, układając się pod drzewem. Ren skulił się przy moim boku.
— Kiedy tata wróci? — spytał nagle, co kompletnie zbiło mnie z tropu.
— Wkrótce, maluchu — starałam się zabrzmieć jak najnaturalniej. — Przecież obiecał, że wróci, prawda?
Tygrysek nic nie odpowiedział, jedynie wtulił się bardziej w mój bok. Odetchnęłam głęboko, przymykając ślepia. Po krótkim czasie usłyszałam, jakby jakąś gałąź zatrzeszczała. Od razu otworzyłam oczy, nastawiłam uszy. Dźwięk nie powtórzył się… więc chyba wszystko musi być w porządku. To pewnie przez te moje wyczulone zmysły. A poza tym, gdyby było coś nie tak, wyczułabym, prawda?
Z powrotem zamknęłam oczy i zwinęłam się w kłębek, przytulając się do Rena. Czas, by wreszcie odpocząć od całego dnia wędrówki.
Kagekao?
28.12.2016
27.12.2016
21.12.2016
Uśpienie watahy!
Pewnie myślcie, że ją zawieszę albo usunę. NIE MA NAWET MOWY. Po prostu zauważyłam, ze mało wilków ma wenę i nie pisze dlatego postanowiłam uśpić watahę na pewien czas. Okres uśpienia będzie trwał od 22.12.2016 do 28.12.2016. Przez cały ten czas proponuję byście ustalili kto z kim pisze, o czym to będzie i tp. Możecie pisać to do siebie nawzajem a potem mi to wysłać albo pisać na kartkach. Wszystkie wilki będą miały zieloną kartkę nie zależnie od tego kiedy pisały opowiadania. Chat będzie cały czas aktywny ale opowiadań NIE PISZEMY!
Mam nadzieję, że za to uśpienie się na mnie nie gniewacie. Wesołych świąt! Lia
19.12.2016
OD Desi Do Kagekao
-Eeeee dobra dobra , wiem że przespałam długi czas ale mam pytanie ... Co tu się odpierdala? - Yyyy Sama nie będe tego komentować... - Kim ty jesteś?
- Yyyy to ja Luna?
- A to warto wiedzieć! Ale nie , nie ty. Ten ćwok.
- Ja... Ja jestem Kagekao! - Kim on kuźwa jest? Mam zrypaną banie w pizdziec i nic nie rozumiem...
- No to super! Dobra więc już wszyscy się znamy... A właściwie Kakao , daj mi pić. Tylko szybko nie mam ochoty długo czekać...
- Co ty sobie wyobrażasz... Nie jestem kakao tylko KAGEKAO!!! - Jedno wielkie zdanie cisneło mi się na myśl ... Ale nie , nie będe go wypowiadać , a może jednak - CO SIĘ DRZESZ!!?? Co ty jesteś moim bratem że się na mnie drzesz? Ja chce spać! Luna weź mi coś zanuć... bo przez tego durnia spać nie mogę.
- Przez twe... Wait , wait co ja odpierdalam? Nie będe ci śpiewać! Nie widzisz co się tu dzieje?! To jakiś absurd! Zostałyśmy P-O-R-W-A-N-E! - Kolejna drze ryja... - Czy ty sądzisz że nie wiedziałam tego? Jak tak sądziłaś to... Dobrze sądziłąś...
- Co za idiotka!!! - COO!? Mnie tak nazywać zaraz mu pokarze... - Ty , ty ... szkoda strzępić ryja , szkoda k***a gadać...
Wiem że krótkie i wiem że późno ale nie miałem czasu na pisanie :*:*
- Yyyy to ja Luna?
- A to warto wiedzieć! Ale nie , nie ty. Ten ćwok.
- Ja... Ja jestem Kagekao! - Kim on kuźwa jest? Mam zrypaną banie w pizdziec i nic nie rozumiem...
- No to super! Dobra więc już wszyscy się znamy... A właściwie Kakao , daj mi pić. Tylko szybko nie mam ochoty długo czekać...
- Co ty sobie wyobrażasz... Nie jestem kakao tylko KAGEKAO!!! - Jedno wielkie zdanie cisneło mi się na myśl ... Ale nie , nie będe go wypowiadać , a może jednak - CO SIĘ DRZESZ!!?? Co ty jesteś moim bratem że się na mnie drzesz? Ja chce spać! Luna weź mi coś zanuć... bo przez tego durnia spać nie mogę.
- Przez twe... Wait , wait co ja odpierdalam? Nie będe ci śpiewać! Nie widzisz co się tu dzieje?! To jakiś absurd! Zostałyśmy P-O-R-W-A-N-E! - Kolejna drze ryja... - Czy ty sądzisz że nie wiedziałam tego? Jak tak sądziłaś to... Dobrze sądziłąś...
- Co za idiotka!!! - COO!? Mnie tak nazywać zaraz mu pokarze... - Ty , ty ... szkoda strzępić ryja , szkoda k***a gadać...
Wiem że krótkie i wiem że późno ale nie miałem czasu na pisanie :*:*
16.12.2016
Kontakt ( Zablokowane hw )
Witam! Piszę ten post z powodów kontaktu albowiem lepiej byście nie pisali do mnie ( Lia, Alfa ) na hw gdyż jest ono zablokowane na 29 dni. Teraz źródłem informacji i jakiegokolwiek kontaktu ze mną będą:
Doggi game: BlackWolfWadera
Facebook: Matylda (...)
E-mail: fajnanatura@gmail.com
Równie dobrze możenie zgłosić się do drugiego admina: Megami
Życzę wszystkim wesołych świąt!
Doggi game: BlackWolfWadera
Facebook: Matylda (...)
E-mail: fajnanatura@gmail.com
Równie dobrze możenie zgłosić się do drugiego admina: Megami
Życzę wszystkim wesołych świąt!
15.12.2016
8.12.2016
Od Luny ,,Walka z zombie"
Od Luny ,,Walka z zombie"
Przede mną stał prawie dwumetrowy, zgniły facet. Musiałam go pokonać. Miałam do dyspozycji kuszę i tylko jeden bełt. Aby ,,zabić" zombie, należy uszkodzić mu mózg. Nie będzie łatwo...
Truposz zaczął biec w moją stronę. Był naprawdę BARDZO szybki. Ledwo zdołałam uskoczyć w bok i uniknąć jego szarży. Potwór odwrócił się i ryknął ze złości. Znowu natarł w moją stronę.
Czułam się sparaliżowana. Nie udało mi się uniknąć ataku, potwór zamachnął się i z impetem mnie uderzył. Uderzenie było tak silne, że odleciałam kilka metrów na bok. Strasznie kręciło mi się w głowie Kusza leżała daleko ode mnie. Szlag!
Zombiak podbiegł do mnie i próbował ugryźć. Broniłam się z całych sił, ale przeciwnik był zbyt silny. Jego zęby były tylko kilka centymetrów od mojego karku. Nie dawałam rady.... Mam się poddać i umrzeć?
Nie. Nie mogę umrzeć w taki sposób! Nie mogę umrzeć przed oczami tych wszystkich wilków zgromadzonych na widowni areny i to jeszcze zjedzona przez jakiegoś żywego trupa! Nie mogę!
Poczułam nagły przypływ adrenaliny. Odepchnęłam zombie i pobiegłam w stronę ściany areny. Miałam już pomysł jak mogę go ,,uśmiercić".
Odbiłam się od ściany i poleciałam kilka metrów do tyłu. W ten sposób truposz przywalił głową w ścianę, dzięki czemu zyskałam trochę czasu.
Jak najszybciej pobiegłam w stronę kuszy. Chwyciłam ją i wycelowałam w głowę trupa. Potwór akurat odwrócił się i zaczął biec w moją stronę. Strzeliłam.
Bełt wbił się w oko i przebił mózg zombie. Truposz padł ,,martwy" na ziemię. Podeszłam do niego i wyjęłam bełt z jego oka.
Udało mi się... Pokonałam zombie!
Nagroda: darmowy Miecz! ( 100 cs )
Przede mną stał prawie dwumetrowy, zgniły facet. Musiałam go pokonać. Miałam do dyspozycji kuszę i tylko jeden bełt. Aby ,,zabić" zombie, należy uszkodzić mu mózg. Nie będzie łatwo...
Truposz zaczął biec w moją stronę. Był naprawdę BARDZO szybki. Ledwo zdołałam uskoczyć w bok i uniknąć jego szarży. Potwór odwrócił się i ryknął ze złości. Znowu natarł w moją stronę.
Czułam się sparaliżowana. Nie udało mi się uniknąć ataku, potwór zamachnął się i z impetem mnie uderzył. Uderzenie było tak silne, że odleciałam kilka metrów na bok. Strasznie kręciło mi się w głowie Kusza leżała daleko ode mnie. Szlag!
Zombiak podbiegł do mnie i próbował ugryźć. Broniłam się z całych sił, ale przeciwnik był zbyt silny. Jego zęby były tylko kilka centymetrów od mojego karku. Nie dawałam rady.... Mam się poddać i umrzeć?
Nie. Nie mogę umrzeć w taki sposób! Nie mogę umrzeć przed oczami tych wszystkich wilków zgromadzonych na widowni areny i to jeszcze zjedzona przez jakiegoś żywego trupa! Nie mogę!
Poczułam nagły przypływ adrenaliny. Odepchnęłam zombie i pobiegłam w stronę ściany areny. Miałam już pomysł jak mogę go ,,uśmiercić".
Odbiłam się od ściany i poleciałam kilka metrów do tyłu. W ten sposób truposz przywalił głową w ścianę, dzięki czemu zyskałam trochę czasu.
Jak najszybciej pobiegłam w stronę kuszy. Chwyciłam ją i wycelowałam w głowę trupa. Potwór akurat odwrócił się i zaczął biec w moją stronę. Strzeliłam.
Bełt wbił się w oko i przebił mózg zombie. Truposz padł ,,martwy" na ziemię. Podeszłam do niego i wyjęłam bełt z jego oka.
Udało mi się... Pokonałam zombie!
Nagroda: darmowy Miecz! ( 100 cs )
7.12.2016
WYZWANIE!
Siła: 200
Zręczność: 100
Wiedza: 0
Spryt: 0
Zwinność: 200
Szybkość: 300
Mana: 0
Zombie. Aby go pokonać, trzeba wbić mu ostry przedmiot (zakupiony wcześniej w sklepiku) w głowę. UWAGA! Ten typ zombie jest wyjątkowo szybki i silny. Pokonanie go nie będzie łatwe.
Autor: Luna
Wyzwanie!
Siła: 200
Zręczność: 300
Wiedza: 0
Spryt: 200
Zwinność: 50
Szybkość: 50
Mana: 0
Dobra. Do rzeczy. To hormuknos. I co macie z nim zrobić... pokonać go. Nagrody będą różne. Jak ktoś chce odejść z watahy ma doskonałą okazję. Jeśli chcecie z nim walczyć będą potrzebne rzeczy ze sklepiku. Za pokonanie stwora będzie też nagroda taka jak puchar w specjalnej zakładce. Można podzielić się na grupy i wspólnymi siłami go zabić albo samemu... ale będzie trudno. O tej wyprawie i o innych trzeba napisać opowiadanie które może być w częściach.
POWODZENIA! Autor: Lia
6.12.2016
Od Hekate cd Maks
Od Hekate CD Maks
- Nie jestem pewna... Smoki nigdy nie znaczą nic dobrego... Hmm... poczytam o nich w senniku i dam ci znać, jeśli znajdę jakieś sensowne wytłumaczenie twojego snu.
Basior przytaknął i wyszedł z mojej jaskini.
*****
Luna powiedziała, że nauczy mnie czegoś, w zamian za to, że ja ją czegoś nauczę. Dobry układ.
Razem z Luną byłyśmy teraz na łące. Wadera próbowała nauczyć mnie wywołać lekki podmuch wiatru. Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz szło mi całkiem nieźle.
- Ok. - powiedziała wadera. - teraz ty mnie czegoś naucz.
Z tego, co wiem, to Luna ma żywioł nocy, ale nie potrafi widzieć w ciemności. Tego mogę ją nauczyć!
Akurat się ściemniało.
- Popatrz tam, w ten zacieniony punkt - zaczęłam ją instruować. - Skup się na tym jednym punkcie. I co, widzisz już coś?
Opanowanie tej mocy zajęło jej trochę czasu, ale w końcu jej się to udało.
*****
Myślałam nad snem Maksa. Co on mógł znaczyć? Powinnam poczytać o smokach w senniku i poszukać odpowiedzi...
Postanowiłam wrócić do jaskini.
Szłam sobie dróżką w lesie, gdy nagle zauważyłam Maksa.
- Maks? Co ty tu robisz?
- Poszedłem sobie na spacer. A ty? Co tu robisz?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zauważyłam kilka kształtów poruszających się za drzewami. Zza drzew wyszło kilkoro umarlaków. Otoczyli nas.
<Maks? Wybacz, że tak długo. Nie miałam weny>
- Nie jestem pewna... Smoki nigdy nie znaczą nic dobrego... Hmm... poczytam o nich w senniku i dam ci znać, jeśli znajdę jakieś sensowne wytłumaczenie twojego snu.
Basior przytaknął i wyszedł z mojej jaskini.
*****
Luna powiedziała, że nauczy mnie czegoś, w zamian za to, że ja ją czegoś nauczę. Dobry układ.
Razem z Luną byłyśmy teraz na łące. Wadera próbowała nauczyć mnie wywołać lekki podmuch wiatru. Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz szło mi całkiem nieźle.
- Ok. - powiedziała wadera. - teraz ty mnie czegoś naucz.
Z tego, co wiem, to Luna ma żywioł nocy, ale nie potrafi widzieć w ciemności. Tego mogę ją nauczyć!
Akurat się ściemniało.
- Popatrz tam, w ten zacieniony punkt - zaczęłam ją instruować. - Skup się na tym jednym punkcie. I co, widzisz już coś?
Opanowanie tej mocy zajęło jej trochę czasu, ale w końcu jej się to udało.
*****
Myślałam nad snem Maksa. Co on mógł znaczyć? Powinnam poczytać o smokach w senniku i poszukać odpowiedzi...
Postanowiłam wrócić do jaskini.
Szłam sobie dróżką w lesie, gdy nagle zauważyłam Maksa.
- Maks? Co ty tu robisz?
- Poszedłem sobie na spacer. A ty? Co tu robisz?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zauważyłam kilka kształtów poruszających się za drzewami. Zza drzew wyszło kilkoro umarlaków. Otoczyli nas.
<Maks? Wybacz, że tak długo. Nie miałam weny>
3.12.2016
Pierwsze konkursy na Arenie!
Wiec tak. Od jutra przez 10 dni - 20 dni będę zbierać zgłoszenia wilków do wystąpienia na arenie, w różnych dyscyplinach lub walki z potworami, duszami i tp. Do walki oczywiście potrzebne są rzeczy ze sklepu. O walce i tp trza poinformować alfę. Zgłoszenia na arenę przyjmuje administracja ( Lia i Megami ) Jeśli chcecie walczyć z potworami, wybierzcie se jakiegoś i go opiszcie wraz z umiejętnościami. U stworów macie do rozdzielenia między umiejętnościami ( takie jak u wilka ) 800 punktów. Więcej informacji na zakładce Arena
Pozdrawiam. Lia
Pozdrawiam. Lia
2.12.2016
Nowa Wadera
Twój adres e-mail albo nik na Howrse: jaszczurka233@gmail.com
- Link do wilka: w zał. Zdj 1
- Imię: Moone
- Wiek: 3 lata
- Płeć: wadera
- Żywioł: Noc i Wolność
- stanowisko Wojownik
- Cechy fizyczne: szybka, zwinna, szybko lata, giętka, szczupła
- Cechy Charakteru: miła, inteligentna, sprytna, odważna, nieufna, tajemnicza
- Cechy szczególne: jej księżyc świeci gdy pobiera moc z księżyca lub gdy używa swej magii bo pod nim ma wszczepiony magiczny i niezwykle drogocenny kryształ
- Lubi: zemstę, krew wrogów, śpiewać, latać, szczeniaki, wojny, przygody i podróże
- Nie lubi: pająków, plotek, lenistwa
- Boi się: pająków
- Cechy szczególne: jej księżyc świeci gdy pobiera moc z księżyca lub gdy używa swej magii bo pod nim ma wszczepiony magiczny i niezwykle drogocenny kryształ
- Lubi: zemstę, krew wrogów, śpiewać, latać, szczeniaki, wojny, przygody i podróże
- Nie lubi: pająków, plotek, lenistwa
- Boi się: pająków
- Moce: pobiera moc z księżyca, widzi w ciemności, potrafi latać, może sprawić że skrzydła staną się niewidzialne, gdy jest pełnia to w jej kłach wytwarza się śmiertelny jad (wtedy trzeba na nią uważać)
- Historia: Od szczeniaka mieszkała z rodzeństwem i rodzicami, mamą skrzydlatą bez magicznych mocy i tatą bez skrzydeł z magicznymi mocami. Zginęli wszyscy z łap jej dziadka-demona, Sagope. Moone została uratowana przez lisy, które wychowywały ją przez kilka lat. W wieku 2 lat spotkała w mroźnej krainie swojego partnera, Winterdena. Zakochani ruszyli w poszukiwaniu watahy, aż natrafili na tą.
- Głos: Luna (z MLP wersja angielska)
- Głos: Luna (z MLP wersja angielska)
- Partner: Winterden ♥ (w kolejnym formularzu jest jego profil)
- Szczeniaki: pragnie
- Coins: 0
- Inne zdjęcia:
Jako demon:
W zał. Zdj 2
- Inne zdjęcia:
Jako demon:
W zał. Zdj 2
Przemieniając się w inne zwierzęta jest czarna z różowym "piorunem" na grzywce lub czole
- Rzeczy ze sklepiku: 0
- Rzeczy znalezione w op: 0
- Dodatkowe informacje: rodzina zabita, tylko ma dziadka-demona - Sagope i patnera
- Umiejętności:
: Siła: 115
: Zręczność: 115
: Wiedza: 110
: Spryt: 115
: Zwinność: 120
: Szybkość: 115
: Mana: 110
- Rzeczy ze sklepiku: 0
- Rzeczy znalezione w op: 0
- Dodatkowe informacje: rodzina zabita, tylko ma dziadka-demona - Sagope i patnera
- Umiejętności:
: Siła: 115
: Zręczność: 115
: Wiedza: 110
: Spryt: 115
: Zwinność: 120
: Szybkość: 115
: Mana: 110
Subskrybuj:
Posty (Atom)