6.11.2022

Vitany CD Wichny

  Następnego dnia pobiegłam do lasu. Znajdował się niedaleko, a występowała tam bogata roślinność. Spojrzałam na listę. Na samym jej początku znajdowała się roślina o nazwie "Zielistka czerwona".

Rozglądałam się wokoło. Szybko zauważyłam ten krzew. Urwałam kilka listków i schowałam na polanie pod kamieniem, żeby jak zerwę wszystko, wrócić po nie. Następny był ostropest. Znalazłam go dość boleśnie. Nadepnęłam na niego... Krzyknęłam z bólu. Nagle w odpowiedzi usłyszałam jakiegoś wilka, który kazał mi się uciszyć i oczywiście on też się zadarł. Śmierdziało mi to hipokryzją, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Szybko, lecz ostrożnie zerwałam roślinę i zaniosłam pod kamień. Następny był rokitnik. Owoce tego krzewu przypominały chorobę np. dębu, gdzie to z drzewa wyrastały kulki. Tylko że rokitnik to krzew, a nie choroba. Pośród chyba największych gęstwin tego lasu znalazłam tę roślinę. Urwałam gałąź z jego owocami i wróciłam do kamienia. Następnie był rumianek. Z tym kwiatkiem nie było problemu, znalazłam łąkę porośniętą rumianeczkiem. Zerwałam go mnóstwo (tak na zapas) i zaniosłam tam gdzie zawsze. Następna była pigwa, z początku myślałam, że to gruszka, ale jednak nie. Znalazłam małe drzewo, z którego ściągnęłam kilka mini gruszek. Kusiła mnie chęć zakosztowania tego znakomitego owocu, więc go z jadłam. Był tak kwaśny, że nie da się tego opisać. I znowu powtórka z rozrywki związana z kamieniem. Następny był ostrokrzew. Okazało się, że rósł zaraz obok pigwy, ale był problem, były dwa krzaki. Jeden z czerwonymi śliskimi owocami i jeden z szorstkimi. Pomyślałam, że zerwę dwa i powiadomię Wichnę o całym zajściu. I znowu kamień... Następnie byłam woda źródlana. Znalazłam podaną rzekę i wzięłam wodę. Słoik z wodą wzięłam z sobą. Bo już się nie mieścił pod kamieniem. Pobiegłam nad jezioro, gdzie miałam znaleźć sól. Miałam miarkę ze sobą. Delikatnie wyłowiłam całą miarkę. Lekko poparzyłam łapę. Pobiegłam do kamienia i zabrałam wszystkie rzeczy z listy. Wróciłam do jaskini Wichny.
— Wichna! — krzyknęłam.
— Kto to?— Zapytała
— Ja, znaczy Vitany — szybko poprawiłam.
— Masz rzeczy z listy? — Dopytała.
— Tak.
    Nagle z niedalekiej gęstwiny wyskoczyła Wichna. Podeszła do mnie. Dałam jej rośliny. Wyraźnie była zadowolona ze mnie.
— Popatrz tam — wskazała gęstwinę Wichna.
Zauważyłam, że były tam różne koce itp.
— To twoje miejsce do odpoczynku, a teraz idę do swojej jaskini, poukładać rośliny.
Całkowicie zapomniałam o problemie z ostrokrzewem, ale już nie będę jej przeszkadzała. Może sama zauważy, ale rodzi się w mojej głowie pytanie:
"Czy mogę zostać twoim uczniem?"

<Wichna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz