-Tak, chyba tak. -odpowiedziałam -Kto to był?- spytała myśląc o wilczycy, którą wcześniej ledwie zauważyła. Zaciekawiła ją możliwość "żyjących" w tym wymiarze rozpłynięcia się w powietrzu. Tsuri pokręcił głową.
- Nie wiem - przyznał po czym oboje ruszyliśmy w dalszą drogę, w kierunku kapliczki. Na razie droga mijała nam w spokoju. Gdy doszliśmy do Bagnistego lasu zgłodniałam.
-Tsuri? Nie jesteś może głodny?- Spytałam towarzysza niedoli. Basior skinął twierdząco głową. Szliśmy dalej, a w drodze odpytywałam Lux. -Czyli duchy nie jedzą, A duchy mogą zostać zjedzone? -Lux tylko się zaśmiała.
-Ty głuptasie! Jak można zjeść coś, co jest niematerialne?
-Już nawet zapytać się nie można.- mruknęłam przewracając oczami. -A gdybyśmy spróbowali złapać królika, albo wiewiórkę? - spytałam, ale już bardziej samą siebie. -Co powiesz na to Tsuri? Ja będę zaganiaczem i wywoływaczem zwierzyny jednocześnie, a Ty łowcą. - basior się zgodził cichym skinieniem głowy. Zboczyliśmy trochę z kursu i wskoczyliśmy w krzaki. Tsuri truchtał za mną, gdy złapałam trop młodego zająca przypadłam do ziemi i ruszyłam za nim. ~Jak to było? Złap królika zanim cię usłyszy, mają słabszy wzrok i węch, więc trzeba podejść tak, aby go spłoszyć w stronę czającego się Tsuriego. -pomyślałam. Gdy dotarliśmy na jakąś polanę dostrzegłam nasz cel. Zaszłam zwierzątko o tyłu i go nieco nastraszyłam. Zając skakał zygzakiem w stronę, gdzie czekał basior. Doprowadziłam go do końca i zostawiłam kilka metrów przed Tsurim. Gdy natrafił się odpowiedni moment, basior wgryzł się w kark naszej ofiary, ale jak się okazało, nie zrobił mu krzywdy, gdyż przeleciał przez nie go i obił sobie trochę nos. Basior syknął cicho i pomasował bolące miejsce łapą.
-Już nawet zapytać się nie można.- mruknęłam przewracając oczami. -A gdybyśmy spróbowali złapać królika, albo wiewiórkę? - spytałam, ale już bardziej samą siebie. -Co powiesz na to Tsuri? Ja będę zaganiaczem i wywoływaczem zwierzyny jednocześnie, a Ty łowcą. - basior się zgodził cichym skinieniem głowy. Zboczyliśmy trochę z kursu i wskoczyliśmy w krzaki. Tsuri truchtał za mną, gdy złapałam trop młodego zająca przypadłam do ziemi i ruszyłam za nim. ~Jak to było? Złap królika zanim cię usłyszy, mają słabszy wzrok i węch, więc trzeba podejść tak, aby go spłoszyć w stronę czającego się Tsuriego. -pomyślałam. Gdy dotarliśmy na jakąś polanę dostrzegłam nasz cel. Zaszłam zwierzątko o tyłu i go nieco nastraszyłam. Zając skakał zygzakiem w stronę, gdzie czekał basior. Doprowadziłam go do końca i zostawiłam kilka metrów przed Tsurim. Gdy natrafił się odpowiedni moment, basior wgryzł się w kark naszej ofiary, ale jak się okazało, nie zrobił mu krzywdy, gdyż przeleciał przez nie go i obił sobie trochę nos. Basior syknął cicho i pomasował bolące miejsce łapą.
-NO BEZ JAJ! JAK TAK MOŻNA NAS POKARAĆ?! I WSZYSTKO TO Z POWODU GŁUPIEJ KSIĄŻKI?!- Byłam poważnie zdenerwowana. Zając sobie uciekł, a my musieliśmy wymyśleć coś innego. -Zjemy owoce - mruknęłam przechodząc obok jasnego kolegi. Tsuri w milczeniu szedł za mną. Dotarłam do sporego kraka z najzwyklejszymi w świecie czarnymi jagodami. A zaraz obok były czerwone "płomienne jagody". Nie wiem czy mój towarzysz zna się na roslinach ale zapobiegawczo powiedziałam - Jeśli zjesz te czerwone, to będzie chciało ci się pić, zapiecze Cię w pysku, lub opcjonalnie zwiększy się temperatura Twojego ciała. Odradzam jedzenia, chyba, że zimą. - Nie patrzyłam już na to co robi basior po prostu wzięłam się za jedzenie czarnych jagód. ~O bogowie jak ja nie znoszę tych owoców!
<Tsuri?>
Wybacz, że musiałaś czekać.
Wybacz, że musiałaś czekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz