Pfff - niezauważalnie zaczerwieniając się, Jasmine oblizała swój pysk, aby pozbyć się lepkiej substancji. Następnie zpowrotem odwróciła się pyskiem do basiora.
- Pff, każdemu się mogło zdarzyć ubrudzić, miód jest lepki i się lubi kleić do wszystkiego
- Zwłaszcza takiej oferime jak ty - bezczelnie odpowiedział Seikatsu
- A spierdalaj buraku - warknęła wadera ponownie się czerwieniąc
- Oo nie bo się obrażę - wilk dramatycznie się zatoczył
- Widzisz tę patelnię? Zaraz przybierze ona kształt twojej głupiej miny pod wpływem mocnego zetknięcia się z twoim głupim pyskiem
- Oj nie denerwuj się pysiaczku - zaakcentował ostatnie słowo
- Pomysł z patelnią coraz bardziej mi się podoba
- A mi mniej, wolę równy pojedynek
- A patelnia to oszukajstwo?
- Tak.
- Ale to by wyrównało nasze siły biorąc pod uwagę to, że jesteś większy
- Ale to by wciąż było oszustwo - przedrzeźnił początek zdania basior
- Ale to by było bardziej sprawiedliwe
- Ale to by oznaczało twoje większe szanse
- Ale to by ma oznaczać moje większe szanse
- Ale to by wciąż było oszustwo
- Ale to by bez patelni oznaczało Twoje większe szanse
- Ale to by bez patelni oznaczało wyrównane szanse
- Ale to by bez patelni to by było tak kiepsko
- Ale to by bez patelni to by było tak sprawiedliwie
- Ale to by bez patelni to by było tak bez szans dla mnie
- Ale to by bez patelni to by oznaczało że z patelnią posługujesz się lepiej, co z kolei oznacza że jesteś kurą domową
- Ale to by bez patelni to by... CZEKAJ CO. NIE PORÓWNUJ MNIE DO TEGO MARNEGO PTAKA.
- Ale to by bez patelni to by... hm, a co jeśli jesteś marnym ptakiem?
- Ale to by bez patelni to by phi, sam jesteś marnym ptakiem
- Ale to by bez patelni to by ptaka to ja mam, a nie nim jestem i to wcale nie takiego marnego - rzucił wilk z uśmiechem zawodowego pedofila numer sześć
- Ale to by bez patelni to by... DOBRA STOP. KONIEC TEJ BEZSENSOWNEJ ROZMOWY. DOŚĆ.
- HA WYGRAŁEM - niewiele myśląc Seikatsu uszczypliwie wystawił Jasmine język, której mimochodem na ten widok kącik pyska uniósł się do góry
- W dyskusji, nie w pojedynku więc nie bądź taki pewny siebie
- W takim razie zapraszam na zewnątrz, w dwie sekundy wygrana będzie moja - na te słowa wadera rzuciła się w stronę patelni prawie ją chwytając w zęby, jednak dosłownie ułamki sekund przed zaciśnięciem się kłów na rącze narzędzia całego sporu zaryła pyskiem w blat na którym rzeczona patelnia była położona. Wilk pociągnął ją za ogon.
Nie puszczając wadery wywlukł ją przed jej jaskinie na miękką trawę pokrytą gdzie-niegdzie żółtymi jesiennymi listkami. W momencie kiedy puścił jej ogon Jasmine poderwała się do uciecki, czego Seikatsu oczywiście "się nie spodziewał". Dał jej fory i ona o tym wiedziała. Popędziła przed siebie nawet się nie odwracając. Doskonale sobie zdawała że ma za sobą drugi ogon... i ptaka - przemknęło jej w myśli za co się natychmiastowo zrugała. Niespodziewanie wilk zrobił coś co lubił - znikł waderze z pola widzenia, aby niespodziewanie pojawić przed nią, na co ona wbiła łapy w ziemię stając niemal na przednich kończynach. Prawie wpadła w miękkie futro Seikatsu, jednak udało się jej odskoczyć i pognać w lewo. Niewiele brakło i ponownie zęby czarnofutrego zacisnęły by się na jej puchatym ogonie, jednak ta zdążyła go porwać. Wskoczyła na dwa razy wyższe od siebie skały chcąc skakać na następne skalne półki, jednak nie przewidziała że będą one śliskie, przez co osuną się jej łapy i zacznie spadać w dół. Na szczęście w ostatnim momencie tuż przed uderzeniem w ziemię zdążyła się okręcić i pokracznie wylądować na czterech łapach. Od takich akrobatycznych rzeczy zdecydowanie był Tobi, jej nie wychodziło to najlepiej.
Seikatsu wykorzystując moment słabości wadery doskoczył do niej chcąc chwycić Jasmine za skórę na karku. Ta jednak wykorzystując fakt bycia mniejszą wywinęła mu się starając się od niego uciec, co tym razem jej nie wyszło. Basior skoczył na drobne ciało wilczycy przygniatając ją do ziemi. Pomimo usilnych prób wyrwania się, wilk był za ciężki żeby go z siebie zrzucić. Seikatsu nachylił się Jasmine
- Hmm? Mówiłaś coś o jakiejś wygranej robaczku? -cicho powiedział nad jej uchem
- Pfff - drobne ciało wadery zaczęło się okręcać pod basiorem tak, aby jej brzuch przylegał do brzucha półboga.
Kolorowofutra pomimo że może nie była silna czy szybka, była sprytna. Wiedziała że dużą część przygniatającego ją cielska stanowi futro.
- To że mnie przygniotłeś nie oznacza że Ci przyznam że wygrałeś - powiedziała patrząc się mu ciągle w oczy. Bardzo powoli nie przerywając kontaktu wzrokowego podwijała tylne łapy pod siebie wykorzystując grubośc jego futra i nawijając dalej - więc sobie nawet nie myśl że mógłbyś wygrać
- Szczeniaczku nie masz innego wyjścia jak przyznać mi zwycięstwo. I tak nic już nie zdziałasz. Wygrałem. Powiedz To - basior wrednie się uśmiechnął
- Chciałbyś! Stara prawda głosi że marzenia się nie spełniają, więc fakaj się - cel został osiągnięty. Jasmine podwinęła tylne kończyny na tyle, aby móc odepchnąć nimi od siebie silnego wilka i szurając grzbietem po ziemi dziwdziwnyminymi ruchami odepchnąć się od niego. Nie czekając aż basior zacznie myśleć co się stało (chociaż kto to tam wie czy on ma czym myśleć) niezdarnie wystartowała przez siebie zataczając się trochę ze śmiechu, a trochę z wykonanego wysiłku.
Seikatsu otrząsnął się z zaskoczenia, po czym ponownie skoczył na waderę tym razem tak, aby nie pozwolić jej się okrecić tak jak wcześniej
- Twoja prędkość ucieczki jest wolniejsza niż twój tok rozumowania
- Tak samo jak twój czas reakcji ulany cwelu
- Jeśli tak się bawimy, to Cię zmuszę żabyś przyznała mi rację debilko
- Chciałbyś, powodzenia życzę
- Jesteś pewna?
- Tak.
Paskudny uśmiech wykwitł na twarzy basiora, a w jego oczach pojawiły się złośliwe ogniki. Patrząc Jasmine w oczy (która odwróciła łeb, żeby obserwować tego cwela menela) powoli się schylił wisząc nosem nad jej obojczykiem. Wadera zrozumiała co się za chwile odjaniepawli i przerażona spojrzała na wilka
-Seikatsu nie rób tego. Nie wolno, zły piesek. Siad. Leżeć. Waruj. Turlaj się. Dostaniesz jedzenie. NIE WAŻ SIĘ ZŁOŚLIWA BESTIO MI TEGO ROBIĆ
Nieustępliwy złośliwy wilk zaczął obwąchiwać waderę pod łapą i w innych miejscach jeżdżąc pyskiem po jej ciele i doskonale zdając sobie sprawę z tego że ją to łaskocze. Pomimo jej błagań przez śmiech nie przestawał, tłumacząc to sobie wrodzonym sadyzmem, jednak gdzieś w głębi duszy zdawał sobie sprawę z tego że lubi słyszeć jej śmiech. Czego oczywiście jej nie powie. Ledwo żywa od śmiechu wardera piszczała i próbowała się wyrwać, co jej oczywiście nie wychodziło. Ona wiedziała czego on chce, a on wiedział że ona wie czego on chce, bo ona też wiedziała że on wie, o czym on doskonale zdawał sobie sprawę.
-DO... DOBRA! PODD...DAJE SIĘ! WYGRAŁEŚ!
Usatysfakcjonowany Seikatsu po jeszcze chwili tortur odsunął się od Jasmine
-Wiedz... że... Cię... nienawidzę - wydyszała wilczka która mając teraz zmierzwione futro wyglądała jak naelektryzowana puszysta kulka bez początku i końca. To jedna z was długiego futra.
Obydwa wilki nawet nie zauważyły kiedy na dworze zrobiło się ciemno. Podtwierdzając późną godzinę po krótkim spojrzeniu na położenie księżyca Seikatsu zdał sobie sprawę z tego, że nie ma gdzie przenocować i najprawdopodobniej szykuje mu się nocka pod gwiazdami. Sam lekko zmęczony przewrócił się na grzbiet patrząc w niebo i na ułamek sekundy pogrążając się swoich myślach. Chwilę później dołączyła do niego Jasmine.
- Wiesz że trzeba się zwijać do domu, co nie? - ponownie ziewnęła wadera
- Ja tu śpię, dobranoc
- Co - niezrozumiałym wzrokiem popatrzyła na niego wilczka
- No będe sobie tu spać, fajne gwiazdki, miękka trawa... - wilk zamilkł widząc jej wzrok
- Ty masz jakieś ujemne IQ debilu. Jest jesień. Prawie zima. Przymrozki co rano. Powiedz mi, nie chcesz się przypadkiem leczyć na głowę?
- Ale mi tu wygodnie - posłał waderze cyniczny uśmieszek
- Okej, jak chcesz, dobranoc - Jasmine wstała i poszła do swojej jaskini nie wierząc że zna takiego debila. Po pół godzinie kiedy miała iść spać zrozumiała że ten baran nie żartował i tam zostanie. Dlaczego na tym świecie są tacy idioci...
Bijąc się z myślami wzięła do pyska swok3 koce po czym wyszła na zewnątrz i podeszła do śpiącego wilka narzucając je na niego. Meh, a powinna pozwolić aby zmarzł mu tyłek.
Lustrując basiora niespodziewanie zobaczyła jego wpatrując się w nią oko.
- Co ty robisz? - usłyszała jego zachrypnięty głos
- Pf, a nie widać? Stwierdziłam że mam za dużo kocy w domu i trzeba je wyrzucić
- To mogłaś je wyrzucić do śmieci
- Właśnie to zrobiłam - wyszczerzyła się złośliwie wadera
- Onje, po raz drugi tego dnia ranisz moje uczucia - sarkną basior
- Onje, jak mi przykro - również sarknęła wadera - Tak właściwie czemu nie pójdziesz spać do domu?
- Bo nie mam tu swojego domu - tym razem zaziewał basior - przyszedłem w odwiedziny. A teraz dobranoc
- Dobranoc - niespodziewanie Jasmine położyła się koło Seikatsu wytrzymując jego sceptyczne spojrzenie - no co, ja będąc w nocy na obcym terenie wolałabym nie spać sama - burknęła zirytowana. Ostatnim czym poczuła i usłyszała zanim zasnęła było uczucie narzucania na nią kocyka i niedowierzająco-zdegustowane prychnięcie basiora.
- Pff, każdemu się mogło zdarzyć ubrudzić, miód jest lepki i się lubi kleić do wszystkiego
- Zwłaszcza takiej oferime jak ty - bezczelnie odpowiedział Seikatsu
- A spierdalaj buraku - warknęła wadera ponownie się czerwieniąc
- Oo nie bo się obrażę - wilk dramatycznie się zatoczył
- Widzisz tę patelnię? Zaraz przybierze ona kształt twojej głupiej miny pod wpływem mocnego zetknięcia się z twoim głupim pyskiem
- Oj nie denerwuj się pysiaczku - zaakcentował ostatnie słowo
- Pomysł z patelnią coraz bardziej mi się podoba
- A mi mniej, wolę równy pojedynek
- A patelnia to oszukajstwo?
- Tak.
- Ale to by wyrównało nasze siły biorąc pod uwagę to, że jesteś większy
- Ale to by wciąż było oszustwo - przedrzeźnił początek zdania basior
- Ale to by było bardziej sprawiedliwe
- Ale to by oznaczało twoje większe szanse
- Ale to by ma oznaczać moje większe szanse
- Ale to by wciąż było oszustwo
- Ale to by bez patelni oznaczało Twoje większe szanse
- Ale to by bez patelni oznaczało wyrównane szanse
- Ale to by bez patelni to by było tak kiepsko
- Ale to by bez patelni to by było tak sprawiedliwie
- Ale to by bez patelni to by było tak bez szans dla mnie
- Ale to by bez patelni to by oznaczało że z patelnią posługujesz się lepiej, co z kolei oznacza że jesteś kurą domową
- Ale to by bez patelni to by... CZEKAJ CO. NIE PORÓWNUJ MNIE DO TEGO MARNEGO PTAKA.
- Ale to by bez patelni to by... hm, a co jeśli jesteś marnym ptakiem?
- Ale to by bez patelni to by phi, sam jesteś marnym ptakiem
- Ale to by bez patelni to by ptaka to ja mam, a nie nim jestem i to wcale nie takiego marnego - rzucił wilk z uśmiechem zawodowego pedofila numer sześć
- Ale to by bez patelni to by... DOBRA STOP. KONIEC TEJ BEZSENSOWNEJ ROZMOWY. DOŚĆ.
- HA WYGRAŁEM - niewiele myśląc Seikatsu uszczypliwie wystawił Jasmine język, której mimochodem na ten widok kącik pyska uniósł się do góry
- W dyskusji, nie w pojedynku więc nie bądź taki pewny siebie
- W takim razie zapraszam na zewnątrz, w dwie sekundy wygrana będzie moja - na te słowa wadera rzuciła się w stronę patelni prawie ją chwytając w zęby, jednak dosłownie ułamki sekund przed zaciśnięciem się kłów na rącze narzędzia całego sporu zaryła pyskiem w blat na którym rzeczona patelnia była położona. Wilk pociągnął ją za ogon.
Nie puszczając wadery wywlukł ją przed jej jaskinie na miękką trawę pokrytą gdzie-niegdzie żółtymi jesiennymi listkami. W momencie kiedy puścił jej ogon Jasmine poderwała się do uciecki, czego Seikatsu oczywiście "się nie spodziewał". Dał jej fory i ona o tym wiedziała. Popędziła przed siebie nawet się nie odwracając. Doskonale sobie zdawała że ma za sobą drugi ogon... i ptaka - przemknęło jej w myśli za co się natychmiastowo zrugała. Niespodziewanie wilk zrobił coś co lubił - znikł waderze z pola widzenia, aby niespodziewanie pojawić przed nią, na co ona wbiła łapy w ziemię stając niemal na przednich kończynach. Prawie wpadła w miękkie futro Seikatsu, jednak udało się jej odskoczyć i pognać w lewo. Niewiele brakło i ponownie zęby czarnofutrego zacisnęły by się na jej puchatym ogonie, jednak ta zdążyła go porwać. Wskoczyła na dwa razy wyższe od siebie skały chcąc skakać na następne skalne półki, jednak nie przewidziała że będą one śliskie, przez co osuną się jej łapy i zacznie spadać w dół. Na szczęście w ostatnim momencie tuż przed uderzeniem w ziemię zdążyła się okręcić i pokracznie wylądować na czterech łapach. Od takich akrobatycznych rzeczy zdecydowanie był Tobi, jej nie wychodziło to najlepiej.
Seikatsu wykorzystując moment słabości wadery doskoczył do niej chcąc chwycić Jasmine za skórę na karku. Ta jednak wykorzystując fakt bycia mniejszą wywinęła mu się starając się od niego uciec, co tym razem jej nie wyszło. Basior skoczył na drobne ciało wilczycy przygniatając ją do ziemi. Pomimo usilnych prób wyrwania się, wilk był za ciężki żeby go z siebie zrzucić. Seikatsu nachylił się Jasmine
- Hmm? Mówiłaś coś o jakiejś wygranej robaczku? -cicho powiedział nad jej uchem
- Pfff - drobne ciało wadery zaczęło się okręcać pod basiorem tak, aby jej brzuch przylegał do brzucha półboga.
Kolorowofutra pomimo że może nie była silna czy szybka, była sprytna. Wiedziała że dużą część przygniatającego ją cielska stanowi futro.
- To że mnie przygniotłeś nie oznacza że Ci przyznam że wygrałeś - powiedziała patrząc się mu ciągle w oczy. Bardzo powoli nie przerywając kontaktu wzrokowego podwijała tylne łapy pod siebie wykorzystując grubośc jego futra i nawijając dalej - więc sobie nawet nie myśl że mógłbyś wygrać
- Szczeniaczku nie masz innego wyjścia jak przyznać mi zwycięstwo. I tak nic już nie zdziałasz. Wygrałem. Powiedz To - basior wrednie się uśmiechnął
- Chciałbyś! Stara prawda głosi że marzenia się nie spełniają, więc fakaj się - cel został osiągnięty. Jasmine podwinęła tylne kończyny na tyle, aby móc odepchnąć nimi od siebie silnego wilka i szurając grzbietem po ziemi dziwdziwnyminymi ruchami odepchnąć się od niego. Nie czekając aż basior zacznie myśleć co się stało (chociaż kto to tam wie czy on ma czym myśleć) niezdarnie wystartowała przez siebie zataczając się trochę ze śmiechu, a trochę z wykonanego wysiłku.
Seikatsu otrząsnął się z zaskoczenia, po czym ponownie skoczył na waderę tym razem tak, aby nie pozwolić jej się okrecić tak jak wcześniej
- Twoja prędkość ucieczki jest wolniejsza niż twój tok rozumowania
- Tak samo jak twój czas reakcji ulany cwelu
- Jeśli tak się bawimy, to Cię zmuszę żabyś przyznała mi rację debilko
- Chciałbyś, powodzenia życzę
- Jesteś pewna?
- Tak.
Paskudny uśmiech wykwitł na twarzy basiora, a w jego oczach pojawiły się złośliwe ogniki. Patrząc Jasmine w oczy (która odwróciła łeb, żeby obserwować tego cwela menela) powoli się schylił wisząc nosem nad jej obojczykiem. Wadera zrozumiała co się za chwile odjaniepawli i przerażona spojrzała na wilka
-Seikatsu nie rób tego. Nie wolno, zły piesek. Siad. Leżeć. Waruj. Turlaj się. Dostaniesz jedzenie. NIE WAŻ SIĘ ZŁOŚLIWA BESTIO MI TEGO ROBIĆ
Nieustępliwy złośliwy wilk zaczął obwąchiwać waderę pod łapą i w innych miejscach jeżdżąc pyskiem po jej ciele i doskonale zdając sobie sprawę z tego że ją to łaskocze. Pomimo jej błagań przez śmiech nie przestawał, tłumacząc to sobie wrodzonym sadyzmem, jednak gdzieś w głębi duszy zdawał sobie sprawę z tego że lubi słyszeć jej śmiech. Czego oczywiście jej nie powie. Ledwo żywa od śmiechu wardera piszczała i próbowała się wyrwać, co jej oczywiście nie wychodziło. Ona wiedziała czego on chce, a on wiedział że ona wie czego on chce, bo ona też wiedziała że on wie, o czym on doskonale zdawał sobie sprawę.
-DO... DOBRA! PODD...DAJE SIĘ! WYGRAŁEŚ!
Usatysfakcjonowany Seikatsu po jeszcze chwili tortur odsunął się od Jasmine
-Wiedz... że... Cię... nienawidzę - wydyszała wilczka która mając teraz zmierzwione futro wyglądała jak naelektryzowana puszysta kulka bez początku i końca. To jedna z was długiego futra.
Obydwa wilki nawet nie zauważyły kiedy na dworze zrobiło się ciemno. Podtwierdzając późną godzinę po krótkim spojrzeniu na położenie księżyca Seikatsu zdał sobie sprawę z tego, że nie ma gdzie przenocować i najprawdopodobniej szykuje mu się nocka pod gwiazdami. Sam lekko zmęczony przewrócił się na grzbiet patrząc w niebo i na ułamek sekundy pogrążając się swoich myślach. Chwilę później dołączyła do niego Jasmine.
- Wiesz że trzeba się zwijać do domu, co nie? - ponownie ziewnęła wadera
- Ja tu śpię, dobranoc
- Co - niezrozumiałym wzrokiem popatrzyła na niego wilczka
- No będe sobie tu spać, fajne gwiazdki, miękka trawa... - wilk zamilkł widząc jej wzrok
- Ty masz jakieś ujemne IQ debilu. Jest jesień. Prawie zima. Przymrozki co rano. Powiedz mi, nie chcesz się przypadkiem leczyć na głowę?
- Ale mi tu wygodnie - posłał waderze cyniczny uśmieszek
- Okej, jak chcesz, dobranoc - Jasmine wstała i poszła do swojej jaskini nie wierząc że zna takiego debila. Po pół godzinie kiedy miała iść spać zrozumiała że ten baran nie żartował i tam zostanie. Dlaczego na tym świecie są tacy idioci...
Bijąc się z myślami wzięła do pyska swok3 koce po czym wyszła na zewnątrz i podeszła do śpiącego wilka narzucając je na niego. Meh, a powinna pozwolić aby zmarzł mu tyłek.
Lustrując basiora niespodziewanie zobaczyła jego wpatrując się w nią oko.
- Co ty robisz? - usłyszała jego zachrypnięty głos
- Pf, a nie widać? Stwierdziłam że mam za dużo kocy w domu i trzeba je wyrzucić
- To mogłaś je wyrzucić do śmieci
- Właśnie to zrobiłam - wyszczerzyła się złośliwie wadera
- Onje, po raz drugi tego dnia ranisz moje uczucia - sarkną basior
- Onje, jak mi przykro - również sarknęła wadera - Tak właściwie czemu nie pójdziesz spać do domu?
- Bo nie mam tu swojego domu - tym razem zaziewał basior - przyszedłem w odwiedziny. A teraz dobranoc
- Dobranoc - niespodziewanie Jasmine położyła się koło Seikatsu wytrzymując jego sceptyczne spojrzenie - no co, ja będąc w nocy na obcym terenie wolałabym nie spać sama - burknęła zirytowana. Ostatnim czym poczuła i usłyszała zanim zasnęła było uczucie narzucania na nią kocyka i niedowierzająco-zdegustowane prychnięcie basiora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz