6.10.2022

Od Wichny CD Vitany

 Uczyć się ode mnie? Serio? Czy tego szczeniaka opuścił rozum? Przecież w watasze są nauczyciele, czy nawet medycy, od których ta mała więcej by się nauczyła. To niemądre z jej strony… Ale powiedziała, że chce się uczyć rytuałów. Może była już u innych i jej nie pomogli? Mam nadzieję. Jeżeli przyszła prosto do mnie, nie sięgając po pomoc u innych… Nie świadczy to o niej zbyt dobrze. Przynajmniej nie świadczy o jej rozumie i instynkcie przetrwania. Musiałam zapomnieć podnieść bariery przeciwko młodym duszom… Miałam to w planie, ale… To znowu nie świadczy o moim rozumie. Co powinnam z nią zrobić?
Kiedy Vitany odeszła, odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam jej u siebie. Nie chciałam nikogo.
– Jeszcze niedawno mówiłaś co innego – odezwał się demon – pamiętasz? 
Pamiętałam.
– Nie do końca o to mi wtedy chodziło – skrzywiłam się.
– Oczywiście, chodziło ci o innego rodzaju towarzystwo, ale czy jakiekolwiek nie byłoby ci miłe?
– Nie. Teraz do towarzystwa i pomocy mam ciebie. Nie potrzebuję jakiegoś podlotka, który będzie mi się pałętał pod nogami.
– Powiesz jej to jutro, jak wróci.
– Może nie wróci? – zaczęłam się zastanawiać.
– Sądzę, że nie powinnaś na to liczyć. Wydawała się zdeterminowana. Widocznie zrobiłaś na niej spore wrażenie tymi swoimi… – tu zaczął wymachiwać smolistymi kończynami w powietrzu, naśladując moje ruchy podczas rytuału – abra kadabra.
Mimowolnie się zaśmiałam. Chyba rzeczywiście mogłam mieć „fankę”, nawet jeśli się o to nie prosiłam.
– Zastanowię się. I od kiedy jesteś taki miły? Taki uczuciowy?
– Trochę już z tobą żyję – mruknął – a przecież oboje wiemy, że jesteś wyjątkowo wrażliwą waderą.
– Twoje poczucie humoru nie zna już granic.
– Zastanów się. Może to nie jest taki zły pomysł, jak ci się wydaje.
– Czemu w ogóle mnie namawiasz? Jeśli uważasz, że czuję się samotna, czy jako demon nie powinieneś chcieć mnie jeszcze bardziej unieszczęśliwiać? Cholera, jesteś w końcu posłańcem otchłani! Żywicie się strachem, bólem… – dopiero po chwili zauważyłam, że od dawna nie używam już formy „my”, gdy mówię o demonach.
– Mój żywiciel powinien żyć długo i w dobrym zdrowiu, żebym mógł się cieszyć tą ziemią przez lata - odklepał jak formułkę – plus… jesteśmy całkiem podobni, pamiętasz? Stanowimy udany zespół, lubię cię.
Byłam mu za to wdzięczna. 
Minęła noc. Przez cały czas myślałam o Vitany, ale wszystko krzyczało do mnie, żebym jej nie przyjmowała. Niestety, ona sama miała inne zdanie.
Przyszła rano.
– Wichna? – usłyszałam głos dochodzący z dworu. Ruszyłam do wyjścia jaskini i zobaczyłam szczeniaka, stojącego przed jamą.
– Tak?
– Czy będziesz mnie uczyć?
– Od razu przechodzić do sedna sprawy… – westchnęłam – Nie wiem, co ci powiedzieć, dzieciaku. Nie sądzę, żebym nadawała się do uczenia kogoś…
– Jestem dobrym uczniem – podjęła – Proszę.
– Pierwsza zasada: nie przerywaj, kiedy mówię. 
Przytaknęła.
– Mogę cię wziąć na, powiedzmy, okres próbny. Kilka dni. Po nich zobaczę co dalej. Nie znam cię, może jesteś w porządku i wszystko będzie się nam świetnie układać, ale nic nie mogę ci obiecać. Okres próbny, nic więcej.
Widziałam, że waderka się rozpromieniła. Posłałam jej uśmiech półgębkiem.
– Czy to znaczy, że mogę tu zostać?
– Co? – żachnęłam się – Chyba śnisz, szczeniaku.
– Nie mogę przecież codziennie tu przychodzić. To za dużo czasu… 
Musiałam niechętnie przyznać jej rację. Poza tym byłam teraz za nią po części odpowiedzialna, a po drodze coś mogłoby się jej stać. Prychnęłam.
– Nie możesz mieszkać u mnie. Ale możesz spać w pobliżu. Znajdziemy ci miejsce gdzieś niedaleko. Na przykład tam – wskazałam kępę krzewów na skraju lasu, które dawały dobre schronienie przed deszczem i wiatrem – dam ci koce i całą resztę. Ale nie teraz. Teraz, skoro już tutaj jesteś, mogłabyś już coś zrobić. Dam ci listę rzeczy, których potrzebuję, do przyrządzenia podstawowych lekarstw. To stała lista. Zawsze mam zestaw leków, po które najczęściej ktoś się zgłasza. Zawsze trzeba je uzupełniać. I to jest twoje pierwsze zadanie. 
Skoczyłam w głąb jaskini i sięgnęłam po listę.
– Zielistka czerwona, ostropest, rokitnik, rumianek, pigwa, ostrokrzew, woda źródlana i sól. Wszystko znajdziesz w okolicy. Po wodę idź do strumienia na wschód. Jeśli skręcisz od strumienia na północ, trafisz na solne jezioro. Z niego weź sól, wystarczy mi manierka. Nie wchodź tam do wody, bo może poparzyć ci skórę. A reszta… 
Spojrzałam na listę. Boże, to dziecko prawdopodobnie nigdy nie słyszało nawet o tych roślinach. Złapałam w zęby kawałek węgla i narysowałam obok każdej nazwy małą ikonę, przedstawiającą kształt liści lub owoców.
– To powinno pomóc. Powodzenia. Zobaczymy jak ci to wyjdzie. Nie wiesz czegoś: wracasz i pytasz. Coś się dzieje: wracasz i mi mówisz. Ja mam dużo na głowie i bardzo pomożesz mi, jeśli to wszystko znajdziesz. A kiedy już wszystko przyniesiesz, pokażę ci jak ważyć lekarstwa.
Spojrzałam na nią wyczekująco. Czy nadal jest taka chętna do nauki?


<Vitany?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz