23.10.2021

Od Arsena do Vili

Obudziłem się po trzech godzinach ciężkiego snu, a kiedy do otrzeźwiałam do końca, zobaczyłem, że wadera przygotowała jakieś specyfiki.
- Co to? - zapytałem zrywając się do siadu.
-Spokojnie, to maść na Twoja skręconą łapę. Dzięki niej szybciej przestanie boleć, nie będziesz tak odczuwał urazu.
Nim zdążyłem zareagować wadera podeszła do mnie i delikatnie zaczęła patrzeć na moja łapę a następnie bandażować ją, aby maść była dokładnie zakryta materiałem. Kiedy skończyła poczułem łagodne chłodzenie, które naprawdę pomogło w urazie. Ból nieco ustał, ale dalej był odczuwalny, do tego stopnia, ze nie byłem w stanie jeszcze sam stanąć na nogach.
- Przepraszam jeśli sprawiłem Ci kłopot. Możesz już ość, poradzę sobie Vila. - powiedziawszy spróbowałem wstać, ale na marne. Kiedy tylko położyłem łapę na ziemi ból po prostu nasilił się nie pozwalając mi zrobić kroku, przez co opadłem na ziemie.
- Nie mów głupot Arsen. Ledwo chodzisz! Potrzebujesz kogoś kto Ci pomoże, a dla mnie to nie problem. - rzekła wadera siadając obok mnie i doglądający chorej kończyny.
- Dziękuje Vila. Jesteś naprawdę bardzo miła. Patrząc na Ciebie pierwszy raz miałem zupełnie inne wrażenie co do Ciebie. - zacząłem.

>Vila?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz