Nagle z ciemności za małą Lexi wyłoniła się duża, skrzydlata postać koloru szarego.
- Tu jestem. - powiedziała. - W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry. Więc ja jestem Meetou, a to Hazin. Chcielibyśmy dołączyć do watahy. - wyjaśniłam. Basior mruknął coś niezrozumiale, masując potylicę.
- Dobra, czyli nic ważnego. Dołączajcie sobie, i tak nie pamiętam imion członków. - rzuciła Alfa, po czym odwróciła się, by zniknąć w ciemności. Lexi natomiast przymknęła oczy i otworzyła pyszczek.
- LunaMateoJaKagekałoShimerIwoIwanMagnusEvanMirana... - dosłyszeliśmy, nim zniknęła za drzwiami. Zachichotałam.
- To co zamierzasz teraz zrobić? - zapytał Hazin.
- No.. Nie znajdę jaskini, to na pewno. - wzdrygnęłam sie na myśl o małej przestrzeni, głęboko pd ziemią, w warstwie litej skały, gdzie nikt nie usłyszy mojego krzyku.... Cicho bądź, głupia części mózgu odpowiedzialna za strach! Niepotrzebna mi jesteś! - Zamieszkam na jakimś drzewku.
- Super... - basior znów chciał iść, a ja znów go powstrzymałam.
- Czekaj, może znasz jakieś drzewa, które nadawałyby się na dom?
- Jeśli cię to interesuje, to na obrzeżach watahy widziałem arganię żelazną. Ma bardzo...
- ...Rozłożystą koronę, dorasta do 10 metrów, a jej gałęzie są tak poskręcane i sękate, że mogą się po nich wspinać kozy? - dokończyłam.
Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, którą w końcu przerwał Hazin.
- Tak. Skąd wiedziałaś? - zapytał, zaskoczony.
- Eeee, chodziłam na kółko przyrodnicze. - machnęłam łapą. - Zaprowadzisz mnie do tej arganii?
<Haźinie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz